kadrowanie w krajobrazie, Val d'Orcia

Lepiej kroić niż mieszać, czyli sztuka kadrowania w krajobrazie

Złoty poranek wśród łagodnych, toskańskich wzgórz. Słońce wyjrzało zza pofałdowanego horyzontu, rzeźbiąc krajobraz i złocąc same tylko krawędzie pagórków. Statyw, niskie ISO, długa ogniskowa (280mm x canonowe 1,6) i do dzieła. A te fale w krajobrazie tak falują i falują, te dalsze i te bliższe, pionowy kadr pozwoli pokazać je wszystkie razem. Będzie widać, że dużo ich, cały krajobraz pełen fal.

kadrowanie w krajobrazie, Val d'Orcia

Poniżej właśnie ten pionowy kadr. Jak daje się zauważyć, na górze jest jego okrojona do poziomu wersja. Spieszę uspokoić: po krojeniu wciąż zostało ponad 8 megapikseli. Dlaczego taka zmiana planów? Na „mdłym” zdjęciu prosto z aparatu nie rzucało się to w oczy, ale po edycji wyraźnie widać, że góra i dół zdjęcia to różne światy, choć oba wypełnione falami. Góra to miękki, miodowy krajobraz, złote światło i sama łagodność. Dół też jest skąpany w złotym świetle, ale więcej jest tam cieni i są one mocniejsze. Dół kadru jest przez to ostry, drapieżny, niepokojący. To oczywiście nie jest złe samo w sobie, ale po prostu nie pasuje do górnej części. Trzeba wybrać: miękkość czy pazur?* Przyczyną tej różnicy nastrojów jest nachylenie krajobrazu, inne w dolnej części kadru niż w górnej. Skutkiem tego promienie słońca inaczej się układają. Druga przyczyna to fakt, że górna część kadru jest blisko słońca, więc ta cała miodowość i miękkość jest również zasługą flary.

kadrowanie w krajobrazie, Val d'Orcia

Jak widać, w kadrowaniu istotna jest spójność nie tylko tego, co znajduje się przed obiektywem. Spójne powinno też być oświetlenie, bo to ono w dużej mierze decyduje o charakterze sceny. Lepiej wykroić mniejszą część scenerii, niż namieszać stylami w obrębie jednego kadru.

Po więcej porad na temat kadrowania w krajobrazie zapraszam na Fotezję. A chętnych na ćwiczenia praktyczne z kadrowania w pięknych miejscach informuję, że na fotowyprawy na Islandię oraz do Gruzji z Armenią zostały już tylko dwa miejsca.

* Albo wziąć kota, to jest ten przypadek kiedy można mieć dwa w jednym.

P.S. Nasza ulubiona świętokrzyska czarownica ma teraz prywatną Łysą Górę, czyli swoją własną stronę blogowo-fotograficzną. Zaglądajcie na katula.pl!

    1. Biorąc pod uwagę, że zdarzało mi się z bardzo dobrym efektem drukować zdjęcia z 6-megapikselowego aparatu na A3, to te 8+ megapikseli to wciąż sporo. Ale nie chodziło szczerze mówiąc o wygodę – po prostu na miejscu wydawało mi się, że kadr z większą ilością fal będzie lepszy, a po korekcji kontrastu zmieniłam zdanie. Na żywo nie było tak dobrze widać, że te dwie części do siebie nie pasują.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *