Przez liście, Toskania

Jeśli nie popełniasz błędów…

to robisz błąd

Chcemy robić dobre zdjęcia, a nie kiepskie, prawda? Gdy jednak z każdej sesji wracamy z samymi niezłymi kadrami, to znaczy, że… coś poszło nie tak.

Gram co umiem

Co jest nie tak z robieniem udanych fotografii? Oczywiście w dobrych zdjęciach nie ma nic złego, problem w tym, gdy nie robi się zdjęć słabszych. Trzymanie stałego, równego poziomu świadczy nie tyle o doskonałości i wysokich umiejętnościach, co o… konserwatyzmie, zatrzymaniu się w rozwoju i obawie przed szukaniem nowych dróg. Wypracowane kompozycje, sprawdzone techniki, schematy gwarantujące sukces – każdy przynajmniej średniodoświadczony fotograf ma już swój arsenał sprawdzony w boju. Jeśli jednak tylko tego się trzyma, nie nauczy się niczego nowego.

Przez liście, Toskania

Nie da się uczyć bez pomyłek

Próbowanie nowych rzeczy to droga przez próby i błędy. Uczenie się to robienie rzeczy, których nie umiemy – więc nieuchronnie będziemy ponosić porażki, póki przez ich analizę i kolejne przybliżenia nie zdobędziemy nowych umiejętności. Jeśli błędów nie popełniamy, nie robimy dziwacznych ujęć, nie przynosimy do domu nieudanych eksperymentów, to znaczy, że nie próbujemy dostatecznie mocno. Nie wychylamy się poza granicę tego, co już umiemy. Nie próbujemy przekroczyć własnych ograniczeń, wkraczać na nieznane tereny. Nie szukamy nieznanego, wybierając bezpieczny komfort sprawdzonych wzorców.

Kryzys średniozaawansowanego

Niechęć do popełniania błędów jest naturalna. Szczególnie silna jest u fotografów z pewnym doświadczeniem, dorobkiem i wysoką samooceną. Tacy nie chcą ryzykować obniżenia poprzeczki, pokazania słabszej formy, zejścia poniżej swojego poziomu. W efekcie narażeni są na stagnację i zatrzymanie się w rozwoju. Tymczasem mistrzowie od partaczy różnią się nie tym, że nie popełniają błędów, ale że swoje błędy zakopują głęboko.

Dynamiczna rzeźba, Wieliczka

Ciesz się swoimi porażkami!

Oczywiście błędy i pomyłki tylko wtedy mogą być użyteczne, gdy wyciągamy z nich wnioski. Wszystkie nieudane eksperymenty trzeba więc starannie i bez obrzydzenia analizować, stawiając sobie pytania: „co poszło źle?”, a zwłaszcza – „jak można to zrobić lepiej?”. Bez tych rozliczeń eksperymentowanie nie ma sensu. Porażki mogą być drogą na nieznany ląd – ale trzeba na bieżąco sporządzać mapę podróży, aby nie kręcić się w kółko.

Analizowane i przepracowane pomyłki pozwolą z czasem wypracować nowe wzorce, otworzą przed nami niedostępne wcześniej możliwości. Stopniowo, krok po kroku, błąd po błędzie, nauczymy się czegoś nowego. Oczywiście, jeśli wcześniej odważymy się błądzić.