Presja jest dobra – mobilizuje, pomaga się zorganizować, zebrać w sobie. Ale dla kreatywności presja jest destrukcyjna. Trudno być innowacyjnym na komendę, odkrywczym wedle harmonogramu. Tak samo toksyczne są wysokie oczekiwania – i względem siebie, i względem tego, co fotografujemy.
To nie tak miało wyglądać!
Jedziecie w jakieś słynne miejsce i… okazuje się, że ono wygląda całkiem inaczej niż na zdjęciach! Znacie to? Albo ludzi za dużo, albo kolory nie takie piękne, albo z tyłu przezierają jakieś śmietniki i kominy elektrociepłowni. Nawet Toskania na żywo to nie to samo, co Toskania z internetowych galerii fotograficznych. Wkoło jest pełno pięknych kadrów, wystarczy wycinać obiektywem, ale jak tu szukać piękna, gdy odczuwa się rozczarowanie? A im bardziej jest się rozczarowanym, tym trudniej dostrzec piękno. A wszystko przez oczekiwania.
Nie dokręcaj sobie śruby
„Jesteś tak dobry, jak Twoje najnowsze zdjęcie” – znacie to powiedzenie? Jeśli motywuje ono do zdobywania wiedzy, poznawania nowych technik, studiowania dzieł mistrzów – to super. Znacznie mniej super, jeśli wyskakuje jak diabełek z pudełka przed każdym wciśnięciem spustu migawki, zmuszając do rozpaczliwego szukania kadru życia, bo nic innego nie jest warte zużywania migawki. Wygórowane oczekiwania wobec każdego kadru są doskonałą receptą na blokadę twórczą. Nie ma innej metody uczenia się niż na błędach. I trzeba zaakceptować te błędy, żeby dojść do czegoś nowego. Kreatywność nie znosi dyscypliny – trzeba się wyluzować, pozwolić się kierować odczuciami, wrażeniami, impulsami. Na dyscyplinę i krytycyzm przyjdzie czas później – podczas analizy wykonanych zdjęć.
Wrzuć na luz
Ciesz się tym, co masz, reaguj na to, co spotykasz, a pomysły na kadry same będą się pchały do głowy. Zaakceptuj, że większość tych pomysłów okaże się mniej spektakularna niż chciałbyś. Wśród kiepskich i średnich idei zdarzają się przebłyski geniuszu – ale bez sprawdzenia wszystkich, nie będziesz wiedział, które są które. Trzeba odpuścić sobie wysokie oczekiwania, przestać się surowo samooceniać, a dać pokierować impulsom podświadomości.
PS. Powyżej na ochłodę fotografie z zeszłorocznej fotowyprawy do Szkocji, a my znikamy w gorącej Prowansji. Jak zwykle postaramy się relacjonować fotowyprawę na żywo – chyba że się rozpuścimy od upałów.
PS. Jeśli nie spełniamy Waszych oczekiwań co do częstotliwości notek na blogu, to niekoniecznie powinniście obniżać swoje oczekiwania względem nas. 😉 Zamiast tego zaglądajcie na Fotezję, gdzie w ciągu ostatniego miesiąca przybyło 9 nowych artykułów. A jeśli nie chcecie przegapić żadnych nowości, zapiszcie się na mailing Fotezji – co miesiąc wysyłamy zestawienie nowych poradników i różne atrakcje, patronowane przez Diabełka z fotopudełka. Na Fotezji będzie przybywało nie tylko poradników.