Magiczny lot nielota

Jak wiadomo, pingwiny nie latają, a Canon 50D nie kręci filmów. Powyżej króciutki reportaż z przygotowań do pobicia gitarowego rekordu Guinnessa – reportaż nakręcony w całości Canonem 50D. Full HD, 30 klatek na sekundę, nawet dźwięk jest… Jak widać nie należy wierzyć plotkom, jakoby jakiś sprzęt czegoś nie potrafił, nawet jeśli te plotki pochodzą od producenta tegoż sprzętu 🙂 No dobrze, żeby 50D kręcił filmy potrzebna jest jeszcze odrobina magii – najlepiej w postaci magicznej latarni (Magic Lantern).

Przyznaję, że magia też ma swoje ograniczenia, więc dźwięk był nagrywany zewnętrznym rejestratorem (Zoomem H1), a zapis samego obrazu też nie idzie całkiem płynnie – w reportażu są trzy momenty, gdy pojedyncze klatki filmu zostały zapisane z błędem, widocznym jako dziwny monokolorowy błysk. Da się to wyciąć w postprodukcji, tutaj te przekłamania zostawiliśmy dla edukacji. Są też różne drobne uciążliwości, których nie doświadczą właściciele lustrzanek filmujących niemagicznie, ale są też dodatkowe atrakcje, jak wspomaganie ręcznego ostrzenia przez focus peak. No i jak każda porządna filmująca lustrzanka, także 50D potrafi wyprodukować piękną morę! 🙂 Proszę zwrócić uwagę na duże ekrany transmitujące obraz ze sceny.

O magicznej latarni i innych cudach, które się producentom aparatów nie śniły, w czerwcowym DFV.

  1. Czy na pewno chodzi o 50D? Zaraz swojego rozkręcę lub wyrzucę jeśli czegoś nie nakręci…

  2. No więc, od kiedy używam magica… już prawie od roku na 60D 😉 Zacznijmy od tego że to nie jedyna jego możliwość. O filmowaniu na 50D wiadomo też już od około września. A co do samego magic latern, to jest tam sporo więcej funkcji „ułatwiających” nam robienie zdjęć. Z drugiej strony, mimo iż polecam to proponuję do tematu podejść z rezerwą… jest to zabawka dla gadżetowców i mocno wciąga 🙂

    1. Jasne, nigdy nie twierdziłem, że zostałem pierwszym odkrywcą magicznej latarni 🙂
      Możliwości jest oczywiście dużo więcej, ale nie patrzę na to jak na gadżety, a raczej jak na narzędzia dla bardzo specyficznych potrzeb. Powiedzmy sobie szczerze – większość fotoamatorów nie potrzebuje magicznej latarni i tylko sobie nią skomplikuje życie, natomiast ta bardziej kreatywna mniejszość dzięki temu narzędziu będzie mogła robić całkiem nowe, fajne rzeczy, które zawsze chciała robić, tylko nie bardzo się to dało.

      1. Ojtam ojtam 😉 jedynie co chciałem powiedzieć, to że ML powinna byc jakoś dawkowana, bo początek tego szału powoduje że można na kilka dni zapomnieć o robieniu zdjęć, a baterię doładowywać tylko po to żeby się nią pobawić 😉 Coś na zasadzie dzieci w podstawówce – „mam nową komórkę”, przyznaję się… miałem tak. Ale i oczywiście że ma sporo przydatnych rzeczy jak np, jakość video, czasami dodatkowe czułości iso, czy np hdr nie będący hdrem (nowinka, nie mam skompilowane), filmy w hdr itp itd. No i oczywiście magic zoom. Ale przedewszystkim magic latern to pełna możliwość dostosowania sobie aparatu do własnych potrzeb. W pykaniu krajobrazów niezastąpiona. Do studia sporo mniej przydatna, chyba że akurat nie znalazłem odpowiedniego miejsca w menu 🙂 I jedno czego nie zrobiłem i nie spróbowałem, albo mi się nie udało (coś jak „łysy” Piotra) to wyzwalanie aparatu na błysk pioruna.
        A propos łysego (księżyca), to udało mi sie ostatnio nie najgorsze zdjęcia zrobić przy iso 100 z ręki obiektywem 200 lub 300mm 😉 jak znajdę chęci to w końcu coś wrzuce na swoją stronę 😉

        1. No tak, ML można się bawić jak nową komórką – funkcji więcej, a wyglądają przetajemniczo 🙂 Choć znam osoby, które taki kosmiczny interfejs to raczej by przestraszył lub zniechęcił.
          Tego fotografowania piorunów to nie próbowałeś czy próbowałeś, ale nie działało?

    1. Znalezienie jest łatwe, jak już ktoś te czary-mary zrobił. Natomiast przerabianie firmware’u aparatu, żeby robił te czary i się nie wysypywał za często – to zasługuje na szacunek!

      1. No jakoś się nie sypie 😉 Nie zdarzyło mi się jeszcze, może po prostu zbyt mało intensywnie używam.

        1. W 50D to jest łatwe – wystarczy wcisnąć spust migawki w trakcie filmowania 🙂 Wiesza aparat na suchej gałęzi – trzeba mu zabrać baterię. W zasadzie można się przed tym zabezpieczyć, w menu wybierając opcję deaktywowania spustu migawki w trakcie filmowania, ale wówczas traci się stabilizację w obiektywie, więc ja mam opcję, że spust jest aktywny i stabilizacja też. I jeszcze jest tu drobny myk, bo nagrywanie filmu włącza się przyciskiem „Set” i zatrzymuje w zasadzie też – ale u mnie coś nie bardzo się zatrzymuje i dopiero jak wcisnę spust do połowy i wówczas wcisnę „Set”, to przestaje nagrywać film. Tylko jak ten spust wcisnę za mocno… to zostaje tylko wyjęcie baterii. Ale filmuje! 🙂

  3. Próbowałem, ale akurat nie mogłem z domu wyjść i przez balkon, a akurat burza mija zawsze przesmyk między moimi blokami 😉

  4. Ja do swojego kompakta Canona wrzuciłem alternatywne oprogramowanie CHDK. Co do fotografowania piorunów, to u mnie to działa. Ale tak naprawdę, raz miałem okazję z tego skorzystać, w ubiegłym roku. I mam ze 3 zdjęcia błyskawic. Bo burza była taka, że pioruny raz z lewej, raz z prawej, raz w środku, a aparat sam się nie odwróci. Ale jak już był skierowany we właściwym kierunku, to błyskawice ładnie łapał. Od roku jednak żadnej burzy z piorunami w okolicach mego domu nie było. I skrypt się kurzy. Za to parę razy z interwałometru skorzystałem, robiąc później ze zrobionych zdjęć przyspieszone filmiki (akumulatora w aparacie starcza na jakieś 2 godziny w takim wypadku). I czasami z raw-ów, ale zysk na takiej matrycy niezbyt duży z tego. Chociaż jedną rzecz „odkryłem”, że aparat tak naprawdę robi poprawne zdjęcie w raw-ie, a później implementuje nastawy czasu przy tworzeniu jpg-a. Zrobiłem zdjęcie makro prześwietlone o 2EV (biały długopis na białym tle), obraz wyżarty, widać w zasadzie tylko koniec wkładu. W obróbce raw-a okazało się, że zmniejszenie ekspozycji o 2EV daje normalnie naświetlone zdjęcie. I parę razy pograłem w gry, jakie do tego oprogramowania wrzucono, m.in. Sokoban. 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *