Żeby uciec przed niedźwiedziem, nie trzeba biegać szybciej od niedźwiedzia; wystarczy być szybszym od kolegi. To znana prawidłowość, sprawdzająca się nie tylko w niedźwiedziologii. Żeby wygrać konkurs zdjęć, nie trzeba mieć najlepszego zdjęcia – wystarczy, żeby było lepsze od tego obok…
Dziś coś dla osób, które bardzo potrzebują pochwał: istnieje serwis, w którym każde zdjęcie wygra jakiś konkurs i dostanie nagrodę. Serwis nazywa się Pixoto (nie, żebym go jakoś specjalnie polecała, taka po prostu ciekawostka) i opiera się na konkursach. Malutkich konkursach. Dużej ilości malutkich konkursów. Udział w nim polega (oczywiście) na wrzucaniu zdjęć, które wezmą udział w konkursie, oraz na głosowaniu. Przy czym, żeby zgłosić zdjęcie do konkursu, trzeba zapłacić punktami. Punkty dostaje się za głosowanie w konkursach albo kupuje za zupełnie prawdziwe pieniądze, alternatywnie. Konkurs jest prosty: wyświetlają się obok siebie dwa zdjęcia i klikasz to, które się bardziej podoba. Kliknięte zdjęcie dostaje plusa. Zdjęcia o największej liczbie plusów w dniu (tygodniu, miesiącu, roku…) zostają nagrodzone. Przy czym, żeby na pewno każdy się na jakąś nagrodę załapał, można dostać fejsowy pucharek nie tylko za pierwsze miejsce, ale również na przykład za załapanie się do najlepszych 10%. Albo najlepszych 40%. W dowolnej kategorii, a tych jest dość dużo.
Taki serwis ma swoje plusy i swoje minusy. Minus jest taki, że skoro moje zdjęcia są nagradzane, to muszą być świetne, co nie? A skoro są świetne, to nie muszę się starać i rozwijać. Plusem jest natomiast to, że w przypadku jakiegoś kryzysu twórczego czy po prostu chwili zniechęcenia, jest gdzie się trochę podbudować. W końcu, zawsze znajdzie się ktoś biegający wolniej, kto nakarmi niedźwiedzia.
Ale nagrody nagrodami, a mnie bardziej zainteresowało Pixoto jako zjawisko socjofotograficzne. Można się tam dowiedzieć na przykład, jakie zdjęcia „się” podobają. Każdy zalogowany może głosować, każdy głos się liczy jednakowo (jak to w demokracji), a głosować trzeba, żeby samemu móc wziąć udział w konkursie, więc głosów siłą rzeczy jest dużo. Zdjęcia wygrywające są więc piękną ilustracją popularnych gustów. Czy wygrywające zdjęcia są dobre, czy nie, tego się z demokratycznych konkursów nie dowiemy – ale na pewno można się dowiedzieć, co wywołuje pozytywne odczucia u większości. Można też zobaczyć, z jakimi zdjęciami się wygrywało, a z jakimi przegrywało (dostęp do pełnej historii jest płatny, ale kilka wyników widać bez sięgania po kartę kredytową). Warto się też zastanowić, dlaczego dane zdjęcie zostało uznane za lepsze od tego drugiego. Potrzebujesz wiedzieć, co lubią wszyscy? Nie zgaduj, po prostu zobacz!
PS. Zdjęcia z Białowieży, gdzie w ten weekend wspólnie z Markiem Kosińskim i grupką fanatyków czailiśmy się w czatowniach i podchodziliśmy żubry. Obie fotografie z Canona 7D Mark II, dzięcioły na 3200 ISO, a sikorki na 16 000 ISO (szesnaście tysięcy, nie tysiąc sześćset).
PPS. Możemy potwierdzić, że w trakcie styczniowych warsztatów w Rogalinie będziemy fotografować także na zamku Kórnik! I to ze statywami! W zamku mają remont, ale dla nas ten remont odwołali… 😉