Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie zdjęcia robią w fotograficznej części internetu największe wrażenie? Pomijając te nastawione na pierwotne emocje (czyli słodkie kotki, w futrze albo nie), najbardziej uwagę przyciągają zdjęcia nietypowe. Zdjęcia, których widujemy mało. A dlaczego jest ich mało? Bo trudno takie zrobić.
Poziomy trudności w fotografii
W dzień, w mocnym świetle, fotografuje właściwie każdy. Czymkolwiek można zrobić ładnie wyglądające zdjęcie, ostre, kolorowe i kontrastowe. Takich jest więc dużo, a ładność przestała wystarczać. Sporo jest też tzw. zachodów słońca – mniej lub bardziej kiczowatych, mniej lub bardziej dających po oczach, często bardzo przyjemnych w odbiorze. Zachód też, przy zachowaniu pewnej ostrożności (czyli kadrowaniu bez słońca) da się sfotografować niemal czymkolwiek.
Trochę stopień trudności rośnie przy zdjęciach wschodów słońca. Niby też nie jest to technicznie bardziej skomplikowane niż zachód, ale trzeba bardzo wcześnie wstać (albo NAPRAWDĘ późno się położyć), a to już nie każdy potrafi. Automatycznie, większe wrażenie zrobimy w galerii zdjęciami ze wschodu niż tymi z zachodu. Bo są mniej opatrzone.
Wyższy poziom trudności – a co za tym idzie, efektowności – to zdjęcia, które wymagają pewnej wiedzy i środków technicznych. Na przykład takie zrobione w dzień, ale na długim czasie naświetlania. Trzeba mieć sprzęt (statyw i filtr szary), trzeba też wiedzieć jak go użyć. No i trzeba zainwestować czas w rozstawienie tego wszystkiego.
Rozwój technologii zmienia akcenty
To interesujące, że to co obecnie trudno zrobić: zdjęcia z rozwianymi na wietrze drzewami, z miękką i gładką wodą w rzece, kiedyś było właściwie jedynym możliwym sposobem uprawiania fotografii. Kiedyś, czyli w czasach niskoczułych klisz, naświetlanych po parę minut. Wtedy fotografowie krajobrazu najbardziej sobie cenili pogodę absolutnie bezwietrzną, bo tylko ona dawała szanse na ostre zarejestrowanie źdźbeł trawy i liści. Rozmycia świadczyły o niestaranności fotografa i brakach w rzemiośle – zupełnie odwrotnie niż teraz. No i oczywiście, każdy dążył do tworzenia zdjęć maksymalnie ostrych – i było to trudne, i dawało satysfakcję i uznanie! Oczywiście, to nie była taka ostrość jak w czasach cyfrowych; raczej ideał, do którego się dąży i dążyć można bez końca, tak jest odległy.
I chyba powinniśmy się cieszyć, że walkę z ograniczeniami technicznymi mamy praktycznie za sobą. Teraz już tylko pozostaje wybierać, które możliwości chcemy wykorzystać, uczyć się technik i co najważniejsze: rozwijać kreatywność. Cieszmy się fotografowaniem!
P.S. Fotowyprawa do Namibii ruszyła z kopyta, choć z lekkim zawirowaniem: z powodu odwołanego lotu poleciała do Windhouk przez Johannesburg, trochę nadkładając drogi. W następnym wpisie możecie się spodziewać relacji spod afrykańskiego nieba.