Śniegu i lodu na zewnątrz mało (jak na koniec stycznia), więc pomyślałam, że wrzucę tutaj kawałek. Noooo w sumie to był całkiem spory kawał lodu – był, bo już na pewno stopniał z kretesem. Taki już los brył odrywających się od lodowców: odłamują się, trochę sobie popływają i zanikają. Ale w międzyczasie mogą wywołać mnóstwo skojarzeń, a najpiękniejsze, że te skojarzenia mogą się zmieniać z minuty na minutę, bo i bryły się szybko zmieniają.
Pierwsze skojarzenie: kolor. Lodowce kojarzą się z niebieskim, ale jeśli patrzymy z zewnątrz na duży jęzor lodowca, to przeważnie zobaczymy tylko biel i szarość, a nie błękit. Lód lodowcowy robi się niebieski, gdy jest naprawdę stary, przeleżał się w głębokich warstwach zmarzliny pod dużym ciśnieniem. Niebieski lód to stary lód, dostojny, rzadszy i cenniejszy. Nie zawsze wygląda na powierzchnię. Więc gdy taki zobaczymy, nie bójmy się podkreślać jego niezwykłej barwy. Świat nie jest niebieski? Czasem jest…
A następne skojarzenia, już zupełnie dowolne, wiążą się z kształtami. Kwiaty, wybuchy, słonie… czegóż to nie można zobaczyć w lodowcach, gdy się im przyjrzeć! Poniżej drugie zdjęcie bryły lodowcowej, przedstawiające pływającego Anubisa, a jeśli macie ochotę sobie dłużej pokojarzyć, to więcej zdjęć lodu (i nie tylko) w naszej islandzkiej galerii. Weźcie z sobą gorącą herbatę!