Architektura Tbilisi

Od czego zacząć, na czym skończyć

„Gdy już mam wizję, moja praca jest prawie skończona; reszta to tylko problem techniczny”. Sądząc po jego zdjęciach, Hiroshi Sugimoto sam traktuje swoje słowa bardzo poważnie. Gdyby najpierw nie wymyślił, jak mają jego fotografie wyglądać, pewnie nie byłyby tak oryginalne. No bo skąd by wiedział, w którą stronę kombinować? I po czym by poznał, kiedy jego kombinacje dały właściwy efekt?

Architektura Tbilisi

Ale nie tylko słynnego awangardowego japońskiego fotografa to dotyczy. Nie wystarczy być w ładnym miejscu i wycelować aparat w stronę czegoś ciekawego, żeby powstało interesujące zdjęcie. Najpierw trzeba wymyślić, jak ono ma wyglądać. Ma być ciemniejsze czy jaśniejsze? Kadr szerszy, czy węższy? Bardziej w prawo czy w lewo? A może dla osiągnięcia właściwego efektu trzeba się z aparatem pochylić? Albo wejść wyżej? Dopóki nie podejmiemy tych decyzji, nie ma co się zabierać za wciskanie spustu migawki. Bo skąd mamy wiedzieć, czy zdjęcie wyszło dobrze, jeśli nie wiadomo, jak właściwie to „dobrze” ma wyglądać?

Ale na pstryknięciu rzecz się nie kończy. To samo dotyczy drugiej części fotografowania, czyli obróbki. Rozjaśnić, przyciemnić, dokolorować, czy może wręcz przeciwnie: ograniczyć się do czerni i bieli? Ma być radośnie, mrocznie, miło czy może strasznie? Ma być tajemniczo czy po prostu ładnie? A może tym razem ma być ponuro albo wstrząsająco?

Gdy już jest wizja i decyzje zostały podjęte, reszta to problem techniczny: jak to zrobić, żeby założony efekt osiągnąć. To już kwestia warsztatu, czyli opanowania narzędzi: tak sprzętu (czyli aparatu), jak i oprogramowania. Wbrew pozorom, ta druga część – techniczna – jest łatwiejsza. Gdy czegoś nie wiemy, można doczytać w instrukcji, można kogoś zapytać albo nawet sobie popróbować na chybił-trafił. Ale jeśli nie mamy jasnej koncepcji, co ma z tego na końcu wyjść – to o co właściwie pytać i czego szukać? I po czym poznać, czy dzieło jest już gotowe?

Architektura Tbilisi

Na obu zdjęciach: sklepienie Urzędu Miejskiego w Tbilisi. Nawet jeśli zupełnie na to nie wygląda.

  1. Masz rację, celne uwagi. Szczególnie trudne są decyzje przy obrabianiu w kompie. Istne „cierpienia”. Zrobiłem jedną fotkę w Toskanii, wg. mnie bardzo dobrą. Po obrobieniu mam cztery wersje tego samego kadru i którą wersję wybrać. Myślę, że większość z nas ma w podświadomości dążenie do zgodności kadru z oryginałem. W tym momencie należy podjąć decyzję czy robimy rodzaj „dokumentacji”, czy realizujemy swój pomysł. Trochę szarpaniny jest jak w powiedzeniu o osiołku i żłobach.

  2. Teza postawiona we wpisie niebezpiecznie blisko hasłom różnych samozwańczych guru fotografii internetowej: „każde zdjęcie wykonane zgodnie z zamysłem autora jest doskonałe”. To drugie zdjęcie świetne, pierwsze wg mnie gorsze. Znaczy się, że co? Pierwsze było mniej „myślone”?
    PS. W ostatnim zdaniu drugiego akapitu jest jakaś literówka.

    1. Ależ ja nic o doskonałości nie piszę! A przynajmniej nie tu 🙂 Nie twierdzę też, że każdy pomysł jest dobry. Mówię tylko, że pomysł jest lepszy niż brak pomysłu… a czy samo zdjęcie będzie lepsze czy gorsze, to już inna sprawa.
      Litrówkę zaraz poprawię, dzięki.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *