Dotrwaliśmy do końca 2020 roku i bardzo cieszymy się, że się skończył. Był emocjonujący, pełen niespodzianek, stresu i dość niespodziewanych wyzwań. Mimo wszystko – był pod wieloma względami pozytywny. Negatywne za to były po trzy testy PCR, które zostały nam wykonane.
6 fotowypraw, 6 warsztatów krajowych
Prawie udało nam się zrealizować plany co do wyjazdów fotograficznych. Zrobiliśmy ich 13 – sześć fotowypraw i sześć weeekendowych warsztatów fotograficznych, a do tego jeszcze jeden rekonesans. Epidemia zmusiła nas do przełożenia na przyszły rok dwóch fotowypraw: do Namibii i do Jordanii.
Owszem, mieliśmy sporo szczęścia. Pod koniec fotowyprawy do Wenecji przedwcześnie zakończono karnawał, a z warsztatów w Pradze wracaliśmy na 3 dni przed zamknięciem granic. Wyspy Owcze o mało nie trafiły na listę zakazu lotów na tydzień przed naszą fotowyprawą, a znad Renu i Mozeli wróciliśmy tuż przed tym, gdy zaczęto wymagać negatywnego wyniku testu od wjeżdżających do Niemiec. Z Bretanii wracaliśmy lotem ewakuacyjnym – był całkiem jak normalny lot, tylko 150 zł droższy… W lipcu na Islandii byliśmy w niektórych hotelach pierwszą grupą od czasu otwarcia wyspy – i być może ostatnią, bo miesiąc po naszej fotowyprawie Islandia praktycznie zamknęła się na turystykę.
Ale szczęście nie było najważniejsze. Mogliśmy zrobić tyle wyjazdów dzięki osobom, które uwierzyły, że potrafimy zrobić fajny fotograficzny wyjazd nawet w czasach pandemii. Uczestnicy wielu tegorocznych wyjazdów mieli też sporo cierpliwości do przekładanych terminów, godzin wylotu, powrotu i potwierdzania tego przy każdej zmianie. Dziękujemy Wam wszystkim! Jesteście super, dla Was warto się starać!
Sporo się nauczyliśmy
Choć ten rok był upiorny, to musimy przyznać, że nauczyliśmy się więcej niż nauczylibyśmy się w ciągu pięciu normalnych lat. Zmiany terminów wyjazdów i przekładanie wszystkiego to jakby drugi raz organizować wyjazd. Ale do tego dochodziły zupełnie szalone zmiany rozkładów lotów – połączenia znikały, pojawiały się nowe, zmieniały się godziny wylotów, zmieniały się miejsca i czasy przesiadek. A każda taka zmiana wymagała przeanalizowania dostępnych połączeń, sprawdzenia, czy proponowane przez linię lotniczą jest optymalne, a następnie potwierdzenia zmian lub rezerwacji innego lotu. Prawie nic nie udawało się zrobić automatycznie, przeważnie trzeba było się dodzwonić do biura linii lotniczych i ustalić zmianę połączenia. Za każdym razem literując numery biletów z użyciem alfabetu fonetycznego ICAO (alfa, bravo, charlie, delta…) – nie zawsze biura linii lotniczych miały obsługę po polsku. Rekordowa pod tym względem była fotowyprawa do Toskanii, gdzie przechodziliśmy procedurę zmiany lotów 7 razy!
Intensywne były też rozmowy z hotelami, przewoźnikami i lokalnymi touroperatorami – zmiany terminów, zmiany godzin przyjazdu, zmiany w liczbie osób. W przypadku Islandii zmiany w rozkładzie lotów spowodowały, że hotel, który miał być ostatni, był naszym pierwszym noclegiem, a pierwszy w ogóle wyleciał z programu. Muszę przyznać, że tutaj mamy bardzo pozytywne doświadczenia – wszyscy wykazywali się elastycznością, zrozumieniem i gotowością do szukania konstruktywnych rozwiązań.
No i bezdyskusyjna zaleta pandemicznego roku – szkolenia online. Wszyscy się przekonali do zdalnego nauczania, okazało się to wygodne i efektywne. Ewa zrobiła 14 edycji warsztatów edycyjnych online, uczestnikom ta metoda bardzo przypadła do gustu, więc we wszystkich następnych warsztatach z obróbki zdjęć też będzie można wziąć udział siedząc przy własnym biurku.
Życzcie nam więcej fotografii
Mamy poczucie, że to organizowanie jednego wyjazdu po kilka razy, dodatkowe negocjacje, biurokracja, śledzenie zmieniających się przepisów, otwieranie i zamykanie się krajów odbyło się kosztem pozostawienia z boku rzeczy, które chcieliśmy zrobić. Nowe książki i artykuły czekają w postaci gotowych rozdziałów, notatek, szkiców, pomysłów. Nie możemy się też doczekać momentu, gdy będziemy znowu zgłębiać nowe techniki, a nie rozporządzenia; gdy szukać będziemy inspiracji, a nie interpretacji ustaw.
Pewnie ten rollercoaster, który huśta nas już prawie rok, jeszcze parę razy wstrząśnie, nim się wreszcie zatrzyma. Wierzymy, że za rok będziemy wspominać bardzo intensywne 12 miesięcy – intensywne fotograficznie, a nie biurokratycznie. Czego wszystkim życzymy!
PS. U góry filmowa impresja z naszych tegorocznych wyjazdów, później kolejno: Islandia, Bretania i Wyspy Owcze. Wszędzie tam wracamy w nowym, lepszym roku! 🙂