Fotowyprawa na Wyspy Kanaryjskie była naszym ostatnim wyjazdem w 2023 roku. Było to bardzo miłe zakończenie bardzo udanego roku… nie obyło się jednak bez niespodzianek. Fotowyprawę na Wyspy Kanaryjskie zaczęliśmy w tym roku od Teneryfy. Fotografujemy ją nie tylko wszerz i wzdłuż, ale i z góry na dół.
Zaraz po przylocie (i oczywiście kolacji), a także pierwszym spotkaniu warsztatowym, na pierwszą sesję pojechaliśmy na płaskowyż pod wulkanem Teide na wysokość około 2000 metrów npm. Była to nocna sesja – z gwiazdami, ale też, dość nietypowo, z chmurami podświetlonymi przez położone niżej miasta.Uczestników fotowyprawy w techniki fotografowanie nocnego nieba wprowadzał Adam Krypel – fotograf gwiazd z zamiłowania, a mieszkaniec Teneryfy z wyboru, który prowadzi tu warsztaty astrofotografii.
Chmury na nocnym niebie, nawet tak rzadkie i rozwiane, to nie są optymalne warunki do fotografowania gwiazd – ale wyszło całkiem ciekawie, prawda? Także nasz następny plener wiązał się z trudnymi warunkami. W lesie wawrzynolistnym zamiast zachmurzenia, a jeszcze lepiej mgły (nawet deszcz nie byłby tu zły), mieliśmy błękitne niebo i silne słońce. Tak zwana dobra pogoda jest całkiem niedobra, gdy przychodzi do fotografowania lasu. Silne światło i wysoki kontrast nie ułatwia zadania, zmuszając do wyszukiwania leśnych scenerii nie tylko eleganckich geometrycznie, ale jeszcze ciekawie oświetlonych. W pochmurną pogodę, przy równym, rozproszonym świetle, jest zdecydowanie łatwiej.
Nie zawiodła natomiast pogoda na ostatnim plenerze fotograficznym tego dnia. Na wieczornej sesji na zachodnim wybrzeżu mieliśmy zarówno dramatyczne chmury, ciekawe kierunkowe światło jak i bardzo efektowne morze.
Efektowne nie tylko za sprawą spektakularnych skalnych ostańców, ale też za sprawą silnych fal. Ocean sprawiał wcale groźne wrażenie, niemniej nie brakowało chętnych do kąpieli (turystów – nasza grupa ograniczała kontakt z morską wodą jak mogła).
Spokojniejsze scenerie też dało się fotografować, jeśli tylko… zachowało się czujność. Powyższa fotografia powstała za trzecim podejściem. Przy dwóch wcześniejszych próbach fale były zbyt silne, zalewając statyw do połowy i przesuwając go w trakcie trwania naświetlenia.
To wszystko z pierwszego dnia (i pierwszej nocy) fotowyprawy na Wyspy Kanaryjskie, a właściwie z pierwszej karty pamięci, która się zapchała w trakcie wieczornej sesji na wybrzeżu. Ciąg dalszy nastąpi.
Kalima – piaszczysta mgła
To był już nasz trzeci grudzień na Wyspach Kanaryjskich, a czwarty wyjazd zimowy i po raz pierwszy trafiła nam się kalima. Kalima to unoszący się w powietrzu drobniutki piasek, przywiany znad Sahary. Przeważnie występuje latem, zimą trafia się bardzo rzadko. Nam się trafił.
Jak wygląda kalima? No właśnie tak, jak powyżej – do pewnej wysokości w powietrzu jest gęsta zawiesina, na dalszych dystansach dość mocno ograniczająca widoczność. Przy czym odległość, na których kalima zupełnie kryje świat, to nawet nie setki metrów, a już kilometry.
Nam się trafiła kalima podobno dość mocna. Nie rekordowa, bo wówczas faktycznie widoczność spada do kilkudziesięciu metrów, ale całkiem intensywna. Uspokajam, że nie odczuwa się tego przy oddychaniu, nie wpływa na sprawność sprzętu fotograficznego i w ogóle nie przeszkadza. Po powrocie do Wrocławia mieliśmy wrażenie zdecydowanego obniżenia jakości powietrza.
Kalima natomiast, owszem, wpływa na fotografie. Przede wszystkim intensyfikuje perspektywę powietrzną. Blednięcie i spadek kontrastu rzeczy oddalonych następuje na bliższych dystansach niż normalnie, więc efekt przestrzenności uzyskuje się łatwiej.
Kalima ułatwia też odcięcie dalszych planów, a zmniejszenie szczegółowości pozwala tworzyć prostsze, bardziej graficzne kompozycje. Tango pod piramidą faktycznie miało miejsce na plaży na Fuerteventurze.
Wschody i zachody słońca
Kalima wpływa też na wschody i zachody słońca, choć ten wpływ nie jest jednoznaczny. Mieliśmy i takie wschody słońca, jak ten na wydmach przy Maspalomas na Gran Canarii. Słońce pokazywało się dopiero solidnie nad horyzontem, a przez pył w powietrzu wschód następował z faktycznym opóźnieniem około kwadransa.
Z drugiej jednak strony trafiła nam się rekordowa liczba naprawdę spektakularnych zachodów słońca. Owszem, samo słońce schodziło pod horyzont bez szczególnych efektów, ale co się działo kilka minut później!
Na niektórych plenerach można było mieć na zdjęciu jednocześnie wyraźnie widoczną kalimę i pięknie podświetlone chmury.
Na Fuerteventurze sytuacja się wyjaśniła – mają tam wiatraki, które produkują takie kolorowe chmurki i puszczają je na pozostałe Wyspy Kanaryjskie. 😉
Grudniowe fale
Głównym powodem, dla którego fotowyprawę na Wyspy Kanaryjskie robimy w grudniu, są spektakularne fale. Tam, gdzie w miesiącach letnich jest gładko i nic się nie dzieje, zimą można poczuć się jak podczas sztormu.
Tak naprawdę fale nie są szczególnie wysokie, ale rozbijając się o skały potrafią „wyskoczyć” na dobre kilka metrów. Co daje spore możliwości fotograficzne, ale też wiąże się z pewnym ryzykiem…
No dobrze, spieszę uspokoić: nasza uczestniczka wcale nie została oblana tą falą, to tylko spłaszczenie perspektywy wywołane długą ogniskową. Ale wygląda efktownie, prawda? No właśnie 🙂
Właściwie tylko przy „wodnym wulkanie” na Gran Canarii fale zawiodły. Czasem woda wylewała się przez „koronę krateru”, ale generalnie było mniej efektownie niż w poprzednich latach. Tym razem zamiast więc kipiącego żywiołu – błękitne oczko.
Wyspy Kanaryjskie z drona
Tym razem latania było całkiem sporo, kalima nie przeszkadzała, a solidny wiatr był – jak zwykle – dopiero na Furteventurze. A i tam nie wszędzie wiało; powyżej właśnie jedna z tamtejszych plaż. Do tego skalnego występu było 3 kilometry, DJI Mini 3 bez problemu doleciał, wrócił i zrobił jeszcze kilka krótszych przelotów, dobijając do 8 kilometrów łącznie, zanim akumulator zmusił go do lądowania.
Była też okazja do zobaczenia znanych miejsc z innej perspektywy. Powyżej Auditorio di Tenerife, zdecydowanie najciekawszy kawałek architektury na Wyspach Kanaryjskich, z ziemi.
A z góry ten budynek jeszcze bardziej przypomina kraba lub skorpiona. Skojarzenia z całą pewnością nie są przypadkowe, można się tylko zastanawiać dlaczego projektanci takie widoki zarezerwowali dla ptaków.
Więcej fotografii z Wysp Kanaryjskich w naszej galerii, a na fotograficzne sesje na Teneryfie, Gran Canarii i Fuerteventurze zapraszamy w grudniu 2024 – fotowyprawa gotowa!