Nasza druga fotowyprawa na karnawał w Wenecji odbyła się dwa lata po pierwszej – pomiędzy nimi była pandemia i karnawał się nie odbył. Karnawał Wenecki 2022 też do końca normalny nie był – więcej było masek covidowych niż karnawałowych, a ludzi było wyraźnie mniej niż w 2020 roku. Niemniej fotowyprawa była bardzo udana, było mnóstwo okazji do fotografowania zarówno samej Wenecji, jak i pięknie przebranych modeli.
Wenecja: portrety z lampą błyskową
Karnawał w Wenecji słynny jest z postaci przebranych w fantazyjne stroje i noszących słynne weneckie maski. Fotografować ich można cały dzień, ale najładniejsze tło jest przy wschodzie i zachodzie słońca. A wówczas do tworzenia portretów przydaje się lampa błyskowa.
Poranek na nabrzeżu przy San Marco
Nasza druga fotowyprawa na karnawał w Wenecji właśnie trwa i oczywiście obowiązkowym punktem programu są sesje z barwnie przebranymi postaciami, których tu całkiem sporo się kręci. Te w najciekawszych, najbardziej kunsztownych i efektownych strojach stawiają się rano nad Canale Grande przy placu Świętego Marka. Jak łatwo domyślić się – stawiają się tam też o tej porze fotografowie, więc i nas nie mogło tam zabraknąć.
Wczesnoporanne fotografowanie ma swoje plusy i minusy. Zdecydowanym plusem bywają żywe kolory na niebie tuż przed wschodem słońca. Minusem – słabe światło, a także głęboki cień na wszystkim poniżej linii horyzontu. Przy ujęciach krajobrazowych można sobie radzić z wysokim kontrastem na różne sposoby – sekwencją braketowanych ekspozycji do złożenia później w HDR czy też filtrem połówkowym szarym. Przy portretach jest jednak lepsza metoda – lampa błyskowa. A konkretniej – właściwie użyta lampa błyskowa.
Lampa błyskowa w portrecie plenerowym
Nic tak nie zniechęca do używania lampy błyskowej jak jej niewłaściwe użycie. Wiele osób jest przekonanych, że lampa błyskowa musi dawać nienaturalne, płaskie portrety, które wyglądają jakby robiono je do policyjnej kartoteki groźnych i spoconych przestępców. Tymczasem to nie model jest winny, ale fotograf.
Lampa błyskowa powinna uzupełniać światło zastane, a nie stanowić główne źródło oświetlenia. Warto więc tak ustawić ekspozycję, aby światło zastane (czyli lekko kolorowe niebo przedświtu) było widoczne na fotografii. Lampa błyskowa powinna jedynie dodać tyle światła, aby wyrównać jasność modela do jasności tła. Dobrze jest uczynić światło kierunkowym – zdjąć lampę z aparatu i błysnąć nią lekko z boku (właściwego – aby zachować logikę oświetlenia), dzięki czemu unikniemy efektu policyjnego portretu pamięciowego. Przy tego typu działaniach nie można zdać się na automatykę, ale trzeba łączyć manualne ustawianie ekspozycji i z kontrolą nad błyskiem w trybie TTL. Nie jest to wcale trudne, techniczne zagadnienia są do opanowania, najtrudniejsze wyzwanie brzmi nieco inaczej: jak wyhodować rękę, która pozwoli nam odsunąć lampę błyskową od aparatu na 3-4 metry?
O takich zagadnieniach dyskutujemy sobie na wieczornych spotkaniach warsztatowych.
Wenecja: Od wyspy do wyspy
Karnawałowo poprzebierani Wenecjanie (pochodzący z różnych krajów) przechadzają się nie tylko po Placu Św. Marka, choć faktem jest, że o poranku jest ich tam najwięcej. Można ich jednak znaleźć również naprzeciwko: na wyspie San Giorgio Maggiore, szczególnie wieczorami, a warto poszukać również gdzie indziej. Tym bardziej warto pokręcić się po innych weneckich wyspach, że nie samymi maskami fotograf żyje – nawet w karnawale. A wyspy mają swój charakter, każda trochę inny.
Ten wspaniały wynalazek zwany vaporetto
Po dwóch centralnych weneckich wyspach (tak, Grand Canale rozdziela dwie osobne wyspy) można na upartego poruszać się wyłącznie pieszo, pod tym tylko warunkiem że trzeba mieć odporne na zmęczenie nogi. A jeśli człowiek jednak się zmęczy, może wsiąść w vaporetto, czyli tramwaj wodny. Vaporetta kursują po Wielkim Kanale, ale też opływają Wenecję dookoła, odwiedzają inne weneckie wyspy oraz obrzeża laguny. Nie jest to bardzo szybki środek lokomocji (w obrębie centrum często szybciej dojdzie się gdzieś pieszo niż dopłynie vaporettem), ale ma inne zalety.
Vaporetto jest jedynym miejscem, z którego można obejrzeć fronty wszystkich pałaców wzdłuż Canale Grande. Chodniki wzdłuż kanału zdarzają się tylko na niektórych odcinkach, przeważnie fronty budynków zanurzają się w wodzie. Mostów przez Wielki Kanał jest raptem trzy, a choć z każdego z nich mamy piękny widok na obie strony, to jednak pełny przegląd najbardziej reprezentacyjnych budynków można mieć tylko znad wody.
Płyniemy na inne wyspy
Vaporetta są absolutnie niezbędne, jeśli chcemy się dostać na bardziej oddalone wyspy, jak Murano, Burano, Giudecca czy Torcello. A warto popływać! Giudecca na przykład jest bardzo spokojna, więc jeśli chcemy odpocząć od tłumów w przyjemnej restauracyjce, to warto się tam skierować. Na Murano można zobaczyć proces tworzenia weneckiego szkła, a Burano… ach, Burano!
Niskie, dwukondygnacyjne domki we wszystkich możliwych kolorach sprawiają, że Burano robi wrażenie najweselszej, najbardziej wyluzowanej i przytulnej z weneckich wysp. Kolorowe domki odbijają się w kanałach, a sklepione mostki elegancko się komponują z zawadiacko przechyloną wieżą kościoła. Po Burano spaceruje się wspaniale; nawet gdy zjedzie tam więcej turystów, wystarczy zwykle trochę odbić w bok od głównej trasy, żeby znaleźć czyste kadry.
Ahoj, przygodo!
Pływanie vaporettem ma w sobie też element przygodowo-niespodziankowy. Niby jest rozkład jazdy z kolejnymi przystankami, ale tak naprawdę… nigdy nie ma pewności. Linie są oznaczane numerami, jak to tramwaje. Jak tramwaje, statki mają tablice z tymi numerami. Ale mają je tylko na jednej burcie, a cumują raz tą, raz tamtą. Bywa więc często tak, że numeru po prostu nie widać, bo jest na tej drugiej burcie. Ta sama linia potrafi też pływać w dwie strony z tego samego przystanku, co się lądowym tramwajom raczej nie zdarza, i wtedy możemy się zdziwić – i zamiast krótkiej przejażdżki zafundować sobie niechcący wycieczkę krajoznawczą wokół całej Wenecji. Co zresztą też ma swoje zalety, a bilet na szczęście kosztuje tyle samo 🙂
Jak więc sobie radzić z podróżami vaporettem? Najlepiej starą turystyczną metodą „koniec języka za przewodnika”. Vaporetto jest statkiem, a statki trzeba cumować, żeby ludzie mogli wsiąść i wysiąść. Na każdym przystanku jest więc kogo spytać, czy dojadę tym na… i tu nazwa, na przykład Fondamente Nouve? Bo tam też warto.
Tegoroczny karnawałowy wyjazd do Wenecji już się wprawdzie zakończył, ale jesteśmy już z naszym ulubionym hotelem Arlecchino umówieni na przyszłoroczny karnawał! I znowu będziemy tropić Prawdziwych Wenecjan w ich niesamowitych strojach i podziwiać fantastyczne weneckie pałace z pokładu vaporetto.
Uczestnicy fotowyprawy na Karnawał w Wenecji 2022