Białe konie o zachodzie słońca, Prowansja, konie biegnące po wodzie

Fotowyprawa do Prowansji 2019

Przy okazji naszej drugiej fotowyprawy do Prowansji mimowolnie wzięliśmy udział w biciu pewnego francuskiego rekordu. Była to też wyjątkowa fotowyprawa – ze względu na wczesne wschody słońca i późne sesje wieczorne w programie były… południowe sjesty! Poniżej fotowyprawa do Prowansji 2019 w spisywanej na żywo relacji – miłej lektury!

Fotowyprawa do Prowansji – fioletowe poranki

My przed wielkimi upałami uciekliśmy na południe Francji. Kierunek nie wydaje się optymalny na poszukiwanie chłodu, ale mamy tutaj dodatkowe zabiegi schładzające – na przykład chowamy się pod krzakami lawendy. Chowamy się wieczorami i o poranku – zwłaszcza o poranku. A że poranki są tutaj wcześnie, to pod lawendą nie ma skwaru. Z pewnością nie ma go o 6 rano, a nawet o godzinie 8, gdy kończymy plener poranny, temperatury są całkiem przyjemne. Pewnym wyzwaniem okazało się… znalezienie lawendy.

Dom na skraju lawendy, Prowansja

Na tropie lawendy

Gdzie szukać lawendy? Oczywiście, że w Prowansji. Ba, nawet wiemy, gdzie była ładna lawenda w zeszłym roku. Tyle, że pola lawendy zmienne są i najładniejsze zeszłoroczne lawendowisko okazało się w tym roku sięgającym po horyzont łanem nieokreślonej zieleniny. Płodozmian utrudnia życie fotografom. Na szczęście następne pole na naszej liście istniało i wyglądało nawet lepiej niż rok temu.

Maki w lawendzie Prowansja, Banon

Wygląd pola lawendy zależy od pracowitości właściciela. Albo fioletowe grządki są wypielone, albo wystają z nich zielone chabazie. Generalnie jest lepiej niż rok temu, choć cystersów z klasztoru Senanque ktoś powinien zagonić do pracy. Bywają jednak plusy pewnej niedbałości rolników – można w lawendzie spotkać kwitnące maki, jak te znalezione podczas poranka pod miasteczkiem Banon.

Jutro rano ostatni poranny plener w lawendzie – a poranki są lepsze od wieczorów przede wszystkim przez brak turystów. Teoretycznie to dobra pora dla fotografów, ale jak dotąd pola o wschodzie należały tylko do nas.

Wszystkie kolory Prowansji

Sesje w lawendzie już za nami. Ostatnia z nich wykazała, że na lawendowych polach nawet o 6 rano nie można być pewnym samotności. Na jednym z ładniejszych pól, z dwoma drzewami na grzbiecie wzniesienia, na wschód słońca czekało, oprócz naszej grupy, kilkanaście osób. Większość rozsądnie trzymała się obrzeża, ale jeden empatycznie wlazł na środek i tkwił tam dobre pół godziny. Uczestnicy naszych warsztatów powstrzymali się od mordu, sesja zakończyła się bezkrwawo i fotowyprawa do Prowansji ruszyła na południe, w stronę bagien Camargue.

Słoneczniki spod Arles, Prowansja

Sjesta ratunkowa

Jest tutaj zdecydowanie ciepło, co miewa swoje zalety o wschodzie i zachodzie słońca. Na godzinę przed blaskiem temperatura jest na tyle wysoka, że koszulka, szorty i sandały są wystarczającym strojem – takich warunków nie mieliśmy nigdzie. W środku dnia ratujemy się sjestą. Ten śródziemnomorski wynalazek nie tylko ułatwia przetrwanie upałów, ale też uzupełnia bardzo krótką noc. Na wschody słońca wyruszamy około 5 rano, a że z zachodów zjeżdżamy czasem po godzinie 23, to na spanie nie zostaje za dużo czasu. Drzemka w środku dnia się przydaje, zwłaszcza że przejazdy na miejscu są krótkie i w autobusie niewiele się pośpi.

Kot z Roussillon, Prowansja

Gordes, Uzes, Roussillon

Między wschodem, zachodem a południową drzemką dajemy radę zmieścić jeszcze warsztaty i dyskusje o zdjęciach oraz sesje w miasteczkach. Za nami fotografowanie kamiennych murów, kolorowych okiennic, łuków bram, i labiryntowych przejść w Gordes i Uzes, a w Roussillon fotografowaliśmy do nocy.

Ochra koło Roussillon, Prowansja

Powyżej kot z Roussillon, ochrowe skały koło tego miasteczka i słoneczniki niedaleko Arles.

Dzikie konie z Camargue

Najwcześniejszy wyjazd podczas fotowyprawy do Prowansji mieliśmy nie na wschód słońca wśród pól lawendy, ale na konie z Camargue. Nie ma to jak biały koń biegnący przez wodę w niskim świetle wstającego słońca! Ale na coś takiego trzeba sobie zapracować…

Cztery konie z Camargue, Prowansja, panoramowanie, cztery konie, w biegu

Koń jaki jest…

Słynne białe konie na Camargue można spotkać, jeśli odpowiednio długo wędruje się po bagnach lub ma trochę szczęścia. Żeby jednak zobaczyć biegające konie – zwłaszcza biegające po płytkiej wodzie – szczęście nie wystarczy. Żyjący na swobodzie koń ma niewiele powodów do biegania, mnóstwo natomiast do stania z opuszczonym łbem. Grzebiący w trawie czworonóg nie jest jednak najbardziej wdzięcznym obiektem do zdjęć, więc trzeba go jakoś skłonić do odrobiny ruchu.

Do biegania konie motywują ich właściciele, którzy konno zaganiają swoje stado białych czworonogów i skłaniają je do biegu z lewej na prawą albo z prawej na lewą. A jak sobie zażyczymy, to nawet możemy stać się celem szarży kilkunastu koni. Zażyczyliśmy sobie. 🙂

Białe konie z Camargue, Prowansja, warsztaty fotograficzne

Dwa sposoby na fotografowanie biegnącego konia

Pędzącego konia można fotografować na dwa sposoby. Pierwszy jest najbardziej oczywisty: zamrożenie ruchu. Wystarczy do tego krótki czas ekspozycji (minimum 1/500 sekundy, choć lepiej 1/1000 s) i już. Jeśli trafi się w ładną fazę biegu (czyli nie taką, gdy koń wygląda jakby zaraz miał paść na pysk), to zdjęcie będzie udane.

Panoramowanie koni, Prowansja, panning, warsztaty fotograficzne, fotowyprawa do Prowansji

Mniej popularne, znacznie trudniejsze, ale też ciekawsze jest panoramowanie. Do tego potrzebny jest długi czas naświetlania (1/50 sekundy to górna granica, ale lepiej jest zejść do 1/20 s czy nawet 1/10 s). No i najtrudniejsze – trzeba równo prowadzić konia w kadrze, a koń powinien biec równo i nie wierzgać. Jeśli panoramowanie nie wychodzi, to trzeba zmienić konia. 😉 Więcej o technice panoramowania na Fotezji.

Białe konie o zachodzie słońca, Prowansja, konie biegnące po wodzie, fotowyprawa do Prowansji

Błotne zmagania z końmi

Sesje z białymi końmi z Camargue mieliśmy dwie. Na porannej konie biegały po wodzie, a na wieczornej… po błocie. Co więcej, spora część przebiegów to końskie szarże na naszą grupę, a nie wszystkie konie zdążały wyhamować… Stratowanie na szczęście nam nie groziło, bo zwierzęta omijały fotografów. Omijały jednak na tyle blisko i w takim pędzie, że grupa stopniowo pokrywała się plamami maskującymi w barwie lokalnego błota. Mogę zapewnić, że błoto z Camargue szybko wysycha i dobrze się wykrusza. 🙂 Uczestnicy naszych warsztatów fotograficznych byli gotowi zresztą ubłocić się jeszcze bardziej, bo było warto – bez sesji z końmi z Camargue fotowyprawa do Prowansji byłaby niepełna!

Fotowyprawa do Prowansji – flamingi i mury Montmajour

Na koniec fotowyprawy do Prowansji mimowolnie wzięliśmy udział w biciu rekordu termicznego. Niedaleko Arles, gdzie mamy hotel, zanotowano najwyższą w historii temperaturę we Francji: 45,9 stopnia Celsjusza. Typowy dla fotowyprawy porządek dnia pozwolił nam skutecznie unikać największej fali upałów.

Flaming w locie, Pont de Gau, Prowansja, fotowyprawa do Prowansji

Wszystkie kolory soli

Wschód słońca na solniskach Salin de Giraud był przyjemnie ciepły, choć dla pełnego komfortu wymagał użycia sporej porcji repelentów. To, że na bagniskach Camargue najpopularniejszym zwierzęciem jest komar, nie dziwi. Jak jednak ci krwiopijcy radzą sobie na rozległych przestrzeniach wypełnionych słoną wodą i osadami soli, pozostaje zagadką. Nie bacząc na bzyczenie, fotowyprawa zajęła się tropieniem solnych struktur i układaniem z nich czerwono-niebiesko-białych kadrów.

Krypta w opactwie Montmajour, Prowansja

Kamienie na kamieniach, a na nich twarze

Po śniadaniu udaliśmy się w miejsce bardzo odpowiednie na tę porę roku i dnia: do opactwa Montmajour. Nawet bez patrzenia, od razu po wejściu do niego dało się odczuć, że jesteśmy tam gdzie trzeba: chłód rozległej krypty był bardzo przyjemny. Wręcz nie chciało się z niej wychodzić… co się dobrze składa, bo konstrukcja z dużą ilością przejść, łuków i okienkami dookoła dawała wspaniałe możliwości kadrowania w rozproszonym świetle. Na piętrze już tak chłodno nie było, ale krużganki otoczone charakterystyczną kolumnadą, z rzeźbami przeróżnych postaci na kapitelach, zatrzymywały fotografów na długo.

Krużganki w opactwie Montmajour, Prowansja, fotowyprawa do Prowansji

Pont de Gau – ptasi raj

Po krótkiej sjeście, ostatniej już na tej fotowyprawie do Prowansji dyskusji o wykonanych przez uczestników zdjęciach oraz obiedzie ruszyliśmy na ostatni plener fotograficzny. Park Pont de Gau jest słynny przede wszystkim z ogromnej liczby flamingów, ale sporo jest tam też różnych gatunków czapli, były też bociany, a nawet trafił się ibis.

Flamingi w Pont de Gau, Prowansja, fotowyprawa do Prowansji

Do parku weszliśmy w starannie wymierzonym ostatnim momencie – kwadrans przed godziną 19. W ten sposób uniknęliśmy największych upałów i zameldowaliśmy się akurat na porę, gdy światło zaczęło się robić ładne. O godzinie 19 zamykane jest wejście do parku, ale jak już się wejdzie, to można siedzieć dowolnie długo. Praktycznie zachód słońca wyznacza koniec wizyty, bo jeszcze przed końcem dnia ptaki układają się do spania. To układanie też bywa fotogeniczne, zwłaszcza na drzewach wybranych przez czaple, które przeganiają się i przepychają z ulubionych gałęzi.

Było też mnóstwo czasu na fotografowanie flamingów – pojedynczo i w grupach, brodzących po wodzie i w locie. Ptaki nie były tak zdyscyplinowane jak konie z Camargue i nie latały na komendę po wskazanej trasie, ale praktycznie co chwila coś nam przelatywało nad głowami. Było mnóstwo okazji do ćwiczeń koordynacji ręka-oko, a karty pamięci zapełniały się szybko.

Fotowyprawa do Prowansji na naszych fotografiach w naszej galerii:

https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/prowansja-i-camargue/

Fotowyprawę do Prowansji zakończyliśmy wieczornym spotkaniem przy prowansalskim różowym winie. Teraz przed nami już tylko powrót do Polski.

Fotowyprawa Prowansja 2019

Uczestnicy fotowyprawy do Prowansji AD 2019 w typowym prowansalskim obuwiu. 😉