Wszyscy wiedzą, jak wygląda Toskania: łagodne wzgórza, na nich pojedyncze cyprysy, urocze wille, gdzieniegdzie malowniczo wije się dróżka. Trzeba się nieźle najeździć i naszukać po Toskanii, żeby w niej taką Toskanię znaleźć. Nawet w Val d’Orcia, gdzie takie scenerie faktycznie występują, znacznie więcej jest innych toskańskich pejzaży: wzgórza porośnięte krzakami i chaotycznymi kępami drzew, wśród których z trudem da się zauważyć cyprysy. Statystycznie tej drugiej Toskanii jest znacznie więcej, ale wszyscy wiedzą, że Toskania wygląda tak, jak na tych zdjęciach. Zdjęcia zresztą nie kłamią – nawet drutów i słupów nie trzeba było klonować. Tyle, że np. na lewo od kępy cyprysów u góry jest już sceneria typu „toskański chaos leśny”.
W przypadku Toskanii geograficzna prawda już dawno przegrała w masowej świadomości z kreacją pracowicie budowaną kiedyś przez malarzy, dziś także przez fotografów. Można tylko współczuć naiwnym, którzy sami przyjadą rozkoszować się idyllą cyprysów i willi, bo sporo się najeżdżą, zanim coś takiego znajdą. Toskania jest wyobrażeniem zbudowanym ze starannie wybranych fragmentów rzeczywistości i cała reszta tej rzeczywistości nie ma nic do gadania. Zresztą, czy tylko Toskania jest wymyślona?