Etiopia, Góry Siemen, drzewo

Wierność niesymetryczna

Poprzednio Ewa pisała o wierności jako kategorii estetycznej, tym razem nieco o sprzęcie. Przyznaję, że zjawisko lojalności czy wierności marce zawsze przechodziło moje pojęcie. Naturalnie, lubienie pewnych firm dlatego, że uznajemy ich produkty za dobre, jest jak najbardziej racjonalne i zrozumiałe. Mniej zrozumiała jest dla mnie wierność marce, która nas rozczarowała, bo jej produkty nie spełniają naszych oczekiwań. A już zupełnie nie potrafię znaleźć racjonalności w poświęcaniu czasu i energii na kultywowanie emocjonalnego zaangażowania w budowanie ołtarzyków dla firm.

Etiopia, Góry Siemen

Fankluby wszelkich firm i marek to dla mnie coś dziwnego. Produkty są po to, żeby ich używać, a nie wielbić. Wierność i lojalność powinna być jednostronna – i to w tę drugą stronę, czyli: wytwórca powinien być lojalny wobec swoich klientów, dostarczając im to, czego potrzebują i oczekują. Za aparaty, obiektywy, monitory i statywy płaci się pieniędzmi, a nie duszą, więc naprawdę nie ma sensu do płaconej w gotówce ceny dokładać jeszcze gratis dożywotnią wierność marce i czas tracony na dyskusje o wyższości jednego pudełka nad innym pudełkiem. Czas lepiej poświęcić na używanie tego, co kupiliśmy, a każda wydana złotówka powinna zwiększać nasz krytycyzm i podnosić oczekiwania, a nie zwiększać ślepe zaufanie do marki. Markom służy nasza nieufność i krytycyzm, a nie wierność i ślepe zaufanie.

Powyższe przemyślenia to po części efekt wizyty na zakończonych w sobotę łódzkich targach Film Video Foto. Obejrzałem sobie m.in. nowości statywowe Manfrotto i Benro. Pierwsza firma jest znaną marką, ma renomę, wiele lat doświadczenia, a w dorobku sporo dobrych, polecanych przez fotografów produktów. Druga firma to „chińczyk”, która statywy pod własną marką zaczęła produkować nieco ponad dekadę temu, a pierwsze próby były… bardzo chińskie – projekt niezły, tylko ta precyzja wykonania… A jak to wygląda dzisiaj?

Jeśli chodzi o statywy, to sensowne produkty Manfrotto są te same od lat: różne wersje 190-tek i 055-tek. Nowości to jakieś szokująco hipermarketowe konstrukcje, gdzie farba na kolumnie centralnej ściera się od kilkukrotnego wysunięcia tej kolumny, a zaciski wyglądają jak te ze Slika czy Hamy.

Benro z kolei zaskakuje nie tylko imponującymi gigantami konkurującymi z Systematicami firmy Gitzo (statywy mierzące do prawie 2 metrów wysokości), ale też różnymi wersjami małych (po złożeniu) turystycznych trójnogów, w tym innowacyjnej serii Flat. Wszystko to sprawia znacznie lepsze i solidniejsze wrażenie niż trójnogi i głowice tego samego Benro jeszcze 2-3 lata temu.

Zaufanie klientów i renoma szkodzi firmom. Lepiej na nie działa głód sukcesu i walka o zdobycie zaufania klientów.

 

  1. Ciekawe spostrzeżenie, trochę mnie zaskoczyło. Ale chyba tak jest naprawdę, być może kupię sobie pierwszą Nokię, albowiem w czasach świetności nie była warta swojej ceny, teraz walczy o przetrwanie i jest ciekawiej, zarówno pod kątem cenowym, jak i technicznym. Z drugiej strony współczesne lustrzanki to arcydzieła techniki, więc trudno się w nich nie zakochać, znając każdą część ich „body”, menu i reakcję na dotknięcie różnych przycisków.

    1. Nie ma problemu w lubieniu produktów, jeśli… je lubimy. Sugeruję jedynie, by nie kochać ślepą i nieodwzajemnioną miłością producentów, którzy kiedyś coś fajnego zrobili, ale teraz robią szajs, którego szajsowatości staramy się nie dostrzegać ze względu na wierność marce. Marki nie są warte wierności. Nawet Bundesbank nie pozostał wierny Marce.

  2. Fankluby marek – no dobrze, a co ja mam powiedzieć, kiedy bardzo nie lubię firmy za jej stosunek do klienta (polskiego), a firma ta produkuje korpusy i szkła dla mnie „najlepsze na świecie”. Było nawet tak, że pomyślałem co mi jest potrzebne i ta właśnie firma za rok-dwa wypuściła korpus „dla mnie”. Na inne nawet nie spojrzę, no może czasami. Zwykle chwalę określone produkty tej firmy, podając dlaczego są dla mnie dobre. A jednocześnie przy każdej okazji narzekam na samą firmę, bo jest jaka jest. Gdybym przeniósł się do Stanów, pewnie chwaliłbym i firmę.

    1. To jest bardzo zdrowa relacja – kupować produkty, bo się podobają, a nie dlatego, że jest się kultystą firmy. Kupowanie produktów firmy, której się nie lubi, nawet powinno dawać zdrowy dystans do zakupów i bardziej racjonalne decyzje zakupowe.

  3. Ja też mam marki, które „lubię”, ale to oznacza, że delikatnie im ufam, wszystkiego nie muszę dokładnie sprawdzać. Ale jeśli na jakimś produkcie się zawiodę, wrócą do grupy pozostałych marek traktowanych z ograniczonym zaufaniem.
    I to jest moim zdaniem zdrowa relacja do marki.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *