Nie macie wrażenia, że podczas niektórych sesji pejzażowych przydałoby się coś, czego nie oferują sklepy fotograficzne? Kto nie marzył o sekatorze, irytując się włażącymi w kadr krzakami czy wiszącymi drutami? Same słupy, na których te kable wiszą, wymagają cięższego wyposażenia: co najmniej piły spalinowej lub nawet trotylu, w przypadku konstrukcji żelbetonowych. Bardziej popularne miejsca to jeszcze inna plaga: rozgadani turyści. Turystów wyczynowych, zaliczających po kilkanaście atrakcji dziennie, wystarczy przeczekać – im się zawsze spieszy, więc długo nie postoją w kadrze. Z rozgadanymi jest gorzej: stoją i stoją, ani ich przeczekać, ani zniknąć długą ekspozycją z filtrem szarym. Petarda by się przydała… Albo granat z gazem łzawiącym.
A może ktoś już te metody porządkowania kadru stosuje, tylko się nie przyznaje? Myślicie, że na wszystkich zdjęciach z mgłą ścielącą się tuż przy ziemi to naprawdę jest mgła?\
U góry Vernazza o zmierzchu, poniżej Diabelski Most koło Lukki.