Prosty przekaźnik

Pretekstem do tej notki jest premiera GPS-a firmy Pentax, ale dzisiaj nie o GPS-ie i nie Pentaxie. Owszem, O-GPS1 Pentaxa wydaje się fajny – bez plączącego się kabelka, zasilany popularnym paluszkiem i z ciekawie zapowiadającymi się funkcjami. Właśnie – wydaje się…

Na razie nikt urządzenia nie widział na oczy, a wszelkie doniesienia o tym GPS-ie bazują na informacji producenta – PENTAX O-GPS1-pl. Tylko że dość często te medialne doniesienia są… informacją producenta. A zbójeckim prawem producenta jest opowiadanie bajek, jaka to nowa zabawka jest super i hiper. Producent może bajerować, a zadaniem dziennikarza jest odsianie ziarna od plew. Tymczasem niektóre serwisy jako własne wiadomości zamieszczają przepisany słowo w słowo bajer producenta. I żeby było śmieszniej – szczycą się tym, że podają tę propagandę bez zmiany przecinka! W ich przekonaniu rzetelność dziennikarska polega na starannym przepisywaniu tego, co ktoś raczy im dostarczyć. W efekcie widuje się informacje o nowych produktach pełne superlatyw, typu: „To znakomity przykład jak nowatorskie a zarazem praktyczne rozwiązania mogą bez kompromisów iść w parze z nowoczesnym i ciekawym designem” czy „to przede wszystkim wyjątkowo trwałe i funkcjonalne narzędzia” itp. A jak, u diabła, ktoś może wiedzieć, że coś jest super, skoro nie widział tego na oczy i nie mógł sprawdzić, czy to w ogóle działa?! W efekcie tacy dziennikarze robią w konia czytelników, ale też robią z siebie tanią tubę propagandową. Najzabawniej, jak sami się orientują, że coś w tej informacji prasowej nie bangla i zaczynają wyrażać wątpliwości co do własnego newsa.

Jak w newsie o niedostępnym jeszcze produkcie przeczytamy, że jest solidny, niezawodny, najlepszy w swojej klasie i okolicy – to wiejmy czym prędzej. Jak w newsach z różnych serwisów zobaczymy te same, z dokładnością do przecinka, zdania, to też wiejmy. Komuś się wydaje, że jest prostym przekaźnikiem. Czym prędzej zejdźmy z odbioru.

Powyżej bezkabelkowy O-GPS1 zamontowany na Pentaxie K5. Na samej górze 43.46545200 i 11.88350233 (GoogleMaps).

 

 

  1. Znaczy się dobrze pokazuje czy źle? 🙂 Bo nie znam miejsca.
    (ale mi zeszło z 15 minut nim doszłam jak wstawić taki adres w google maps 😉

    1. Jeśli wyszło Ci Arezzo we Włoszech, to poprawnie 🙂
      Te liczby należy po prostu wkleić w okienko wyszukiwania w GoogleMaps, oddzielając je przecinkiem, bez spacji: 43.46545200,11.88350233
      Acha, po dwóch pierwszych liczbach powinna być kropka, a nie przecinek, jak wyświetla dane GPS np. FastStone. Poprawiłem we wpisie.

  2. Na razie nie uwierzyłem w te newsy o astrotrackingu, ale z niecierpliwością czekam na rzetelne testy, z których dowiem się, czy to hit czy kit.

  3. Piotrze, ale o co Ci chodzi? Przecież na początku tych informacji, które ganisz, zaraz pod krótką notką redakcyjną, jest napisane REKLAMA, a potem stoi jeszcze jak wół czerwoną czcionką: „Informacja prasowa”. Dokładnie tak samo robią też inne serwisy sprzętowe, z dpreview na czele. Najpierw publikuje się zapowiedzi producenta, a potem są testy zespołu redakcyjnego, jest to powszechnie przyjęty standard.
    Twój DFV posuwa się znacznie dalej, zamieszczając tzw. „Artykuły sponsorowane”.

  4. Chodzi o to, że publikacja informacji prasowych w ogóle jest bez sensu, niezależnie od tego, czy się to oznaczy jako informacja prasowa czy nie. Informacje prasowe zawierają różne ilości bzdur, co wynika zarówno z naturalnej tendencji producenta do chwalenia się, ale także z niekompetencji działów marketingu w kwestiach technicznych czy funkcjonalnych oraz kwiatków, które wychodzą przy tłumaczeniu oryginalnych materiałów na język polski. Jakiś czas temu znęcałem się nad informacjami prasowymi od Olympusa, który jest absolutnym rekordzistą w zakresie bajkopisarstwa, ale problem dotyczy w mniejszym lub większym stopniu informacji prasowych wszystkich firm. Informacja prasowa to materiał źródłowy dla dziennikarza, a nie materiał do publikacji. Dziennikarz ma ją zrozumieć, odfiltrować i przekazać najważniejsze zawarte w niej informacje, zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą. W razie potrzeby można dopytać producenta czy dystrybutora o to, co jest niejasne (owszem, to odsuwa czas publikacji newsa). I nie jest istotne, czy robi tak dpreview, agencja Novosti czy Reuters. To tak, jakby zamiast pisać relacje, dzienniki przedrukowywały w całości oświadczenia polityków i partii politycznych – „tu macie wszystko, sami coś z tego spróbujcie zrozumieć”.
    Ja wiem, że źródłem takiego zachowania, oprócz źle pojętych powinności dziennikarskich, jest chęć bycia pierwszym z newsem – wrzucić zanim wrzuci Fotopolis, Dpreview czy ktokolwiek inny. Niemniej to jest niepoważne i nieprofesjonalne, szczególnie gdy się zauważa, że w relacjach prasowych są „kfiatki”.
    A artykuł sponsorowany to reklama i tyle. Ktoś wykupuje stronę i zamieszcza tam swój przekaz. A jak przekaz wygląda zbyt podobnie do artykułu, to ma obowiązek opatrzyć go informacją, że to reklama, artykuł sponsorowany, materiał producenta itp.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *