Oprócz zagadnień typu „co kupić” i „dlaczego nie działa”, bardzo często zdarzają się pytania, jak osiągnąć dany efekt. I do tego link, gdzie można zdjęcie z rzeczonym efektem znaleźć. Czasem rzeczywiście zaskakujące…
Osobiście najbardziej zaskoczyło mnie pytanie z linkiem do portretu błyśniętego bezpośrednio lampą, takiego w typie „spotkanie z lokomotywą w tunelu”. Myślałam, że każdy jedno takie zdjęcie zrobił, gdy zaczynał przygodę z fotografią, więc wie jak powstają. Ale są też inne zaskakujące efekty – a najbardziej w nich daje do myślenia to, w jaki sposób ktoś pyta.
Weźmy taki na przykład krajobraz. Świt, mgły się snują nad wzgórzami, delikatne światło, pastelowe barwy. I pada pytanie: czym osiągnąć taki efekt? Hmm, niech pomyślę, budzikiem przy łóżku i aparatem na statywie? Ale pytającym nie o to chodzi. Im chodzi o EFEKT, czyli o to, jakiego filtra użyć w Photoshopie i jak „z kolorami namieszać” – bo kto nigdy nie widział świtańcowych* mgieł nad wzgórzami, nie wierzy, że wystarczy po prostu zrobić zdjęcie, byle przy odpowiedniej pogodzie i o właściwej porze.
Widząc wokół siebie cyfrową łatwość manipulowania obrazem, ludzie mają skłonność do węszenia podstępu, manipulacji i photoshopowego oszustwa za każdym razem, gdy nie wiedzą, jak zostało zrobione jakieś zdjęcie. Co gorsza, pytając jak to jest zrobione, sami wykazują chęć pooszukiwania w taki sam sposób. To jeszcze nie byłoby nic dziwnego. Zastanawiające jest raczej to, że osoby takie nie potrafią rozpoznać naturalnej, zwykłej, rzemieślniczo rzetelnej fotografii, wykonanej przy optymalnym świetle.
Czy już tak się przyzwyczailiśmy do jakości fotek pstrykanych na chybcika na wycieczkach objazdowych, że zdjęcia wyczekane i dopracowane stały się budzącym zdziwienie ewenementem?
* Z podziękowaniem za nowe słowo dla Ka_tuli 🙂