Precz ze spustem migawki

Po wywaleniu z lustrzanek lustra następnym zbędnym podzespołem będzie spust migawki. W gruncie rzeczy nie jest on potrzebny, bo decyzję o momencie wykonania zdjęcia potrafi podjąć komputer – po uwzględnieniu na co patrzy fotograf.

I nie tylko na co patrzy, ale również jak długo, jak szybko zwrócił na to wzrok, a także czy w trakcie patrzenia zerka na boki, czy też jest mocno skoncentrowany. Takie badania z wykorzystaniem eksperymentalnego aparatu, samodzielnie wykonującego zdjęcia, przeprowadził jeden z wielkich koncernów elektronicznych. Wyniki są bardzo obiecujące – przede wszystkim dlatego, że badani, którym pokazano wykonane „w ich imieniu” zdjęcia uznali, że w większości im się one podobają i – co więcej – wykonaliby je, gdyby mieli sami decydować kiedy wcisnąć spust migawki.

Niejako przy okazji możemy się spodziewać rewolucji w budowie aparatów fotograficznych. W nowej konstrukcji obiektyw musi być jakoś przymocowany do głowy (czapka, opaska, oprawki okularów?) i gdzieś w okolicy musi być czujnik obserwujący pozycję źrenic. Cała reszta aparatu może być nawet w podeszwach.

Oczywiście najłatwiej taką konstrukcję stworzyć na bazie miniaturowych aparatów fotograficznych z telefonów czy chociaż kompaktów, jednak kto wie? Czy spusty migawki w naszych obecnych aparatach nie są ostatnimi, jakich używamy?

 

  1. Pytali złapanych na ulicy przechodniów czy może fotografów niekoniecznie typu Duchemin ale chocby ślubniaka z gminy??

    1. Ludzie chodzili z takimi diwajsami na głowach przez cały dzień, później z tego diwajsa pobierali wykonane zdjęcia, a na końcu pytali ludzi, czy te zdjęcia to najciekawsze, co widzieli. Badania raczej pod kątem użytkowników kompaktów i komórek niż lustrzanek, ale od czegoś trzeba zacząć 🙂

  2. Fota ilustrująca szturchnięcie zaś tendencyjna! Diabelnie długie serii mogłyby powstać i zapychać karty pamięci że o zużyciu migawki nie wspomnę:p

  3. To prawda! Od dawna męczy mnie archaiczny wynalazek, jakim jest spust migawki. Uważam, że procesor aparatu spokojnie jest w stanie mnie w tym wyręczyć. Zazwyczaj kiedy dłużej na coś patrzę, to znaczy, ze chciałbym to sfotografować. Zatem wniosek, że taki obiekt powinien zostać uwieczniony jest logiczny. A jeżeli nawet aparat sfotografuje trochę za dużo – zawsze mogę to potem skasować.

  4. Nie chciałbym być złośliwy, ale myślę że to wymarzony sprzęt dla Aleksandra:) Piotrze mógłbyś mnie poznać z tą Panią ze zdjęcia?:)

  5. A ja z innej beczki. Nie bardzo wiem po co tej pani ze zdjęcia góra od kostiumu. Co ona ukrywa? Toż to tam nic nie ma hehe.

  6. A zoom został już wyeliminowany z tych nowości? Czy następny po spuście migawki 😉
    Łatwe do zaimplementowania – jak delikwent kręci głową to szeroki kąt, jak pochyla się do przodu – długie tele 😉

  7. Dobry żart tynfa wart, szczególnie dzisiaj! Tylko pogratulować! Ale warto skomentować samą ideę likwidowania co popadnie w lustrzance; sam pomysł nie nowy, bo podobno (nie byłem przy tym) Amerykanie lądujący na Księżycu zabrali ze sobą Hasselblada wymontowując z niego co się dało, żeby był jak najlżejszy. Wymontowali m.in. licznik zdjęć a fakt robienia zdjęcia meldowali do Huston: „robię zdjęcie … czegoś tam”. Na ziemi rejestrowano i potem zgrywano fotki z notatkami… . Inny dowód na to, że to nie nowe, to ciekawe dzieło natury, która w drodze ewolucji „wymontowała” z człowieka parę rzeczy! Mamy np. kość ogonową a nie mamy ogona! Tak na marginesie, nie dało się natomiast naturze pozbawić osobników płci obojga, jak to moja wnuczka mówi „cycuszków”! Nie wiadomo po co one facetom? Można zatem przyjąć per analogia, że z „przedmiotowych” lustrzanek nie wszystko da się wymontować! Natura stanie na przeszkodzie. Pozdro!

  8. Wojtek, nie traktuję takich wypowiedzi jako złośliwości.
    A jeżeli czasami tak je traktuje, to nie odpowiadam. Bardzo proste.
    Tak, to dla mnie! Wyjaśnię dlaczego. Dopiero teraz, bo plenerowałem w moim raju.
    Otóż jestem zbyt powolny. Jeżeli jakieś rozwiązanie jest lepsze (tu czytaj szybsze) ode mnie to zawsze „kupię”. Przydałby mi sie taki czip w głowie uruchamiający migawkę bez użycia palca. Spust można by wówczas rzeczywiscie wyrzucić.
    Ponieważ jestem tutaj chyba najstarszy (bez licytowania się i wywyższania), to jednak wdrożenia tego wynalazku nie doczekam. A szkoda.
    Dziwne, że to własnie ja w tym gronie jestem tak zapatrzony na nowe pomysły wieku elektroniki i nowości konsytrukcyjne aparatów fotograficznych, tak niechętnie widziane ptrzez młodzież.

    To teraz z innej beczki, ale dalej kontrowersyjnie. Że korpus bez lustra wymyślono dla mnie – to już nudne.
    Zatem do rzeczy – w fotomakrografii używam AF zamiast MF . Wcześniej rozwodziłem sie o tym na forum DFV (a przecież sa tutaj czytelnicy DFV).
    Otóż oświadczam, że nawróciłem się do MF, potrafię już to zrobić szybciej niż AF!
    Wprawdzie sytuacje takie są tylko wówczas, gdy AF zbyt długo błądzi przy bardzo dużej skali odwzorowania – w kierunku 1:1. Nie mniej wracam już do MF, jak za czasów Praktiki, Exakty i innych archiwalnych konstrukcji.

    Piotrze, teraz można będzie już wyrzucić z korpusu także AF.
    Tylko, że będzie to niezgodne z moim otwarciem się na postęp technologiczny w technice fotografowania.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *