Photokina

Jesteśmy w szczycie cyklu fotograficznego. Złota jesień? Piękne wschody słońca? Gorący okres dla ślubnych? Nic z tego. Targi fotograficzne. Niektórzy pasjonują się fotografiami, inni sprzętem fotograficznym. Fani sprzętu mają uporządkowany rok. Teraz mamy targi, czyli moment zachwytu „o, jakie fajne, nowe!”. Później ochłoną i zacznie się narzekanie: „a dlaczego nie było tego i tamtego? Dlaczego owo było gorsze od owamtego, a siamto nie takie, jak oczekiwaliśmy?”. Jojczenie będzie narastać przez parę miesięcy, aż zacznie się zbliżać kolejny okres targów i premier sprzętu. Wówczas pojawią się nowe tony: „no teraz to X pokaże takiego klamora, że zakasuje wszystkich!” albo „jak Y nie da w nowym modelu obieraczki do marchewek, to przechodzę na aparaty Z!”. I tak do lutego. A później koło maja następny cykl premier. A następny znowu na jesieni. Dobrze mieć uporządkowane życie.

Fotografia powyżej została wykonana aparatem prehistorycznym. Nie sądzę, żebym zrobił ją lepiej dysponując najlepszym aparatem tegorocznej Photokiny. Ani nawet następnej, która będzie za dwa lata. Ale lubię to zdjęcie.

  1. Komentarz znajomego odnośnie posiadanego aparatu EOS 300D -> skoro 2 lata temu był jednym z najlepszych w klasie cenowej, to teraz nagle ma być do niczego i nie da się tym już robić zdjęć, bo wyszła nowsza wersja?

  2. Oczywiście że świetny przykład iż próby nadążania za corocznymi premiemrami producentów mijają się z celem. Ważne jest to abyśby umieli wykorzystać to co posiadamy, co jak widać wyżej można zrobić doskonale zarówno aparatem o wiek matuzalemowym jak i najnowszą lustrznaką na „full wypasie” – pytanie po co ? Sam używałem 10D wiele lat, a w międzyczasie pojawiło się pięć kolejnych generacji, które owszem technicznie poszły do przodu, ale czy wpłynęby na to że zdjęcia stałbyby się ciekawsze, kompozycja lepsza ? raczej nie…

    1. Popołudnie? A widzisz, coś pomieszałem. Bo było o wczesnym wstawaniu, pozostawaniu w ciekawych miejscach i tak mi wyszło 🙂

  3. …proszę o pobłażliwe traktowanie…
    …dla mnie relacje w prasie z lat 80/90 z photokiny emanują potęgą ludzkiego umysłu i jego niesamowitymi osiągnięciami, np. taki c t90 – mogłem go „potrzymać” na moim pierwszym w życiu kursie fotograficznym przez 2 min!!!…była tu korelacja z marzeniami oj była…niesamowite kryształki T w filmach Kodaka, które potem można było dostać w autoryzowanych Kodak Expresach, oj była korelacja, była z marzeniami…
    …i z innym światem, który cieszył się z nowinek fotograficznych – podczas gdy dla mnie znajomy woził enerdowskie „orwa” za pazuchą raz w roku…
    chciałbym pooglądać te wszystkie cudeńka na własne oczy/palce, z dystansem ocenić swoje położenie na foto mapie świata i z wzmocnioną motywacją wystartować do fotografowania – np. krajobrazu , bo tutaj jestem cienki jak papier…
    dla mnie photokina to taka mekka fotografów – raz w życiu wypada tam pielgrzymować 😉 na razie udało mi się tylko odwiedzić polską mekkę w Łodzi…
    Ale fakt – pogoń za zyskami firm to główna domena tej imprezy.

    1. Targi się „troszkę” zmieniły od czasów przedinternetowych. Wtedy wszystkie firmy czekały z ważnymi premierami do Photokiny, bo tak było najskuteczniej się zareklamować. Teraz ważne premiery u każdego dużego producenta są trzy razy do roku. A targi? Wystawcy chyba nie są pewni, do czego są targi. Najprędzej byłoby z tego miejsce spotkań z użytkownikami (teraz to okazja do spotkań biznesowych), właśnie z takim dającym emocje macaniem premierowego sprzętu 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *