Jesteśmy w szczycie cyklu fotograficznego. Złota jesień? Piękne wschody słońca? Gorący okres dla ślubnych? Nic z tego. Targi fotograficzne. Niektórzy pasjonują się fotografiami, inni sprzętem fotograficznym. Fani sprzętu mają uporządkowany rok. Teraz mamy targi, czyli moment zachwytu „o, jakie fajne, nowe!”. Później ochłoną i zacznie się narzekanie: „a dlaczego nie było tego i tamtego? Dlaczego owo było gorsze od owamtego, a siamto nie takie, jak oczekiwaliśmy?”. Jojczenie będzie narastać przez parę miesięcy, aż zacznie się zbliżać kolejny okres targów i premier sprzętu. Wówczas pojawią się nowe tony: „no teraz to X pokaże takiego klamora, że zakasuje wszystkich!” albo „jak Y nie da w nowym modelu obieraczki do marchewek, to przechodzę na aparaty Z!”. I tak do lutego. A później koło maja następny cykl premier. A następny znowu na jesieni. Dobrze mieć uporządkowane życie.
Fotografia powyżej została wykonana aparatem prehistorycznym. Nie sądzę, żebym zrobił ją lepiej dysponując najlepszym aparatem tegorocznej Photokiny. Ani nawet następnej, która będzie za dwa lata. Ale lubię to zdjęcie.