Wydaje się to banalne – paszport w garści, plecak na plecach i udajemy się na lotnisko. Święta wojna z terroryzmem sprawia, że to nie jest takie proste. Sytuacji nie ułatwia też to, że przy kontrolach granicznych też panują mody. I czasem te mody się zmieniają.
Gdzie kryje się bomba?
Mniej więcej dekadę temu najbardziej niebezpiecznym przewożonym przedmiotem nieodmiennie był notebook. Praktycznie można było być pewnym, że na bramkach bezpieczeństwa nie tylko go obejrzą, ale też każą włączyć, żeby się upewnić, że to nie wybuchowa atrapa. Jak się już Windows zaczęło uruchamiać, to komputer przestawał być podejrzany, więc należało szybko go schować i przechodzić dalej. Tylko weź i szybko wyłącz Windows, które zaczęło się uruchamiać…
Później komputery przestały być głównym kandydatem do czegoś wystrzałowego, a na główne zagrożenie wyrosły… aparaty fotograficzne. Przez jakieś dwa lata każda odprawa na lotnisku wiązała się udowodnieniem, że aparat działa. Można było pokazać na tylnym wyświetlaczu wykonane wcześniej zdjęcia, ale ja preferowałem zrobienie szybkiego portretu celnika. 🙂
Jeszcze jakiś czas później, po incydencie z tzw. „shoe-bomberem”, oznaką terrorysty było posiadanie butów na nogach. Buty wtedy zdejmowali wszyscy, włącznie z paniami w szpilkach. Bo szpilki też mogą być zabójcze, prawda?
Następny trend w tropieniu zamachowców znowu na celowniku straży granicznej postawił fotografów. Tym razem narzędziem zbrodni miałyby być obiektywy. Notebooki i aparaty już nikogo nie interesowały, ale jeszcze dwa lata temu wszyscy odkręcali oba dekielki, żeby udowodnić, że w środku obiektywu znajduje się szkło. I tak z każdym obiektywem…
Zaglądanie obiektywom pod dekiel chwilowo przestało być modne. Teraz aparaty, obiektywy i notebooki smyra się małymi papierkami. Później te papierki wsuwa się do maszyny, która robi ping. Jak zrobi ping, to można schować sprzęt i iść dalej. Ponoć w ten sposób bardziej szuka się narkotyków niż bomb, ale nie do końca wiem, skąd przekonanie, że kreskę najlepiej wciągać po usypaniu jej na aparacie.
Czy nadchodzi wężyk-dusiciel?
Trudno przewidzieć, co w przyszłości okaże się zagrożeniem dla bezpieczeństwa lotów. Może wężyk spustowy, który można wszak zmienić w garotę? Kto wie? Wszak cążki kosmetyczne to niezmienne i bezwzględnie konfiskowane narzędzie potencjalnej zbrodni. A ja nadal usiłuję sobie wyobrazić scenariusz, gdy komuś obcinarką do paznokci udaje się sterroryzować załogę samolotu.
Gdy wracaliśmy z Jordanii, na lotnisku w Ammanie solidnie trzepano jakiegoś podróżnika, który wpadł na pomysł, aby do bagażu podręcznego zabrać fabrycznie zafoliowaną dużą paczkę herbaty. Ten pasażer wyraźnie nie rozumiał, co z samolotem może zrobić taka paczka herbaty! Na szczęście strażnicy zachowali czujność, a podejrzany pakunek został dokładnie obejrzany i obmacany przez kilku pracowników ochrony.
Jak pakować sprzęt fotograficzny
W oczekiwaniu na nowe strategie w wojnie z terroryzmem warto przygotować się na kontrolę na lotniskach. Zalecam pakowanie sprzętu dość luźno – aby bez problemu i bez upychania dało się go z powrotem schować, gdy otrzymamy na lotnisku polecenie rozpakowania plecaka. Dobrze jest też wszystkie większe rzeczy mieć na wierzchu, żeby nie trzeba się było przekopywać przez stertę kabelków i ładowarek do ukrytego pod nimi obiektywu. Pomaga ogarnąć się po kontroli, gdy pamiętamy do której przegrody co wkładamy. Drobne rzeczy, jak zapasowe karty pamięci, pilot, bateryjki itp. warto zapakować w dodatkowy pokrowiec, żeby nie rozsypały się przy wyciąganiu większych przedmiotów.
Więcej o podróżowaniu samolotem ze sprzętem fotograficznym oraz o przewożeniu samolotem akumulatorów na Fotezji.
Zagadka na koniec
Jednemu z uczestników niedawnej fotowyprawy do Jordanii odebrano na lotnisku bardzo niebezpieczny przedmiot. Przedmiot jest dość często używany przez fotografów, choć nie jest niezbędny do robienia zdjęć i z pewnością nie każdy fan fotografii go stosuje. Uzasadnienie przy zabieraniu brzmiało: „to może zostać użyte jako detonator do bomby”. Spróbujecie zgadnąć, cóż to był za morderczy gadżet?
Zdjęcia z tegorocznej fotowyprawy do Jordanii. Dwa osły na górnym zdjęciu nie stanowią komentarza do obowiązujących na lotniskach przepisów.