Lekką przesadą jest powiedzenie, że czego nie ma w internecie, to nie istnieje. Podobnie jest z Photokiną – największymi, odbywającymi się co dwa lata targami fotograficznymi. Nie jest jeszcze tak, że czego nie było na Photokinie, to nie istnieje na rynku fotografii. Niemniej jest to przesada z solidnym ziarnem prawdy. Kilka nieobecności na kolońskich targach jest znaczących.
Zacznę od tego, czego nie pokazał Nikon. To, że nie było żadnych nowych lustrzanek, to nie problem – w tym roku była premiera dwóch topowych modeli i jednego amatorskiego. Nie było jednak śladu po nowym bezlusterkowcu z serii Nikon 1 – a to już prawie dwa lata od premiery ostatniego bezlusterkowca. Podejrzenia, że Nikon po cichu pogrzebał aparaty z wymienną optyką i matrycą formatu CX, są bardzo uzasadnione.
Nie było też śladu po serii kompaktów DL. Oficjalna premiera była w lutym tego roku, a do tej pory aparatów nie ma w sprzedaży. I na Photokinie nawet nie udostępniono działających egzemplarzy. Nikon chce pobić rekord fotograficznego falstartu? Dodajmy do tego kolejne wersje dziwacznych kamerek sportowych KeyMission jako główną nowość Nikona na targach i trudno się oprzeć wrażeniu, że Nikon trochę się pogubił.
Za zdecydowanie martwe można uznać oba bezlusterkowe systemy Pentaxa – najnowszy aparat bezlusterkowy od tego producenta pochodzi z 2014 roku i na targach w Kolonii nie było nawet wzmianki o nowych modelach.
Sony z tej listy wybroniło się rzutem na taśmę – konkretnie na tę taśmę (produkcyjną) mają rzucić A99 II. Bagnet A daje więc znaki życia, choć mam cień wątpliwości, czy to nie jest życie po życiu. Gdyby jednocześnie pojawiły się choć zapowiedzi nowych obiektywów dla bagnetu A – nie miałbym tych wątpliwości.
Duże targi zawsze wysyłają sygnał, w którą stronę zmierza rynek. Tegoroczna Photokina pokazała, że niektórzy na tym rynku kręcą się w kółko. Sam rynek też musi być w nieco odmiennym stanie świadomości, skoro najwięcej emocji wywołały prezentowane na targach aparaty średnioformatowe. Owszem, Fuji GFX 50S i Hasselblad X1D to ciekawe konstrukcje, ale średnioformatowców sprzedaje się około 6000 sztuk rocznie. Nic ciekawego, a mniej niszowego producenci nie mieli do pokazania?
PS. Powyżej zdjęcia z tegorocznej, momentami deszczowej Toskanii. A my ruszamy do Andaluzji. Jak tylko znajdziemy jakieś wi-fi, to będziemy relacjonować co słychać u Don Kichota.