Znacie to powiedzonko, że najtrwalsza jest prowizorka? Jeśli coś w zasadzie spełnia swoje zadanie, jest prawie że dobre, choć trochę byle jakie, to będzie trwało na wieki, choć tak naprawdę wszyscy wiedzą, że jest dalekie od doskonałości i wymaga wymiany.
W świecie cyfrowym też tak jest, a najlepszym przykładem jest format JPEG. Wszyscy wiedzą, że jest niedoskonały, a ma już dobrze ponad 20 lat. Jego twórcy – Independent JPEG Group – też to wiedzą i pracują nad lepszym formatem, nawet jeśli będzie się nazywał tak samo. Właśnie ogłosili, że dodali do bibliotek libjpeg obsługę 12-bitowej głębi koloru oraz bezstratną kompresję.
Co co, bezstratny JPEG? I to dwunastobitowy? I wciąż będzie to JPEG, czytany bezproblemowo przez wszystkie urządzenia? Łał, zakrzyknął fotograficzny światek.
Pomysł jest ogólnie dobry, nie da się ukryć. Byłoby pięknie móc zamiast RAW-ów zapisywać niewielkie pliki, nie tracąc ani detali, ani większości możliwości edycyjnych. Tylko że jest to niestety zbyt dobre, żeby było prawdziwe. Znaczy: owszem, biblioteka libjpeg została rozszerzona o takie funkcje i to działa, a jakże. Tylko że rzeczywistość podlega inercji.
Pamiętacie formaty JPEG2000 albo JPEG XR? Nie? No właśnie, nikt o nich nie pamięta. A już całkiem o nich nie pamiętają firmy produkujące aparaty. Firmy od oprogramowania zresztą też nie bardzo. Tymczasem każdy format jest dobry na tyle, na ile jest bezproblemowy, czyli powszechny. A po co komu format, którego żaden popularny program nie odczyta? By nowe funkcje libjpeg naprawdę się komuś na coś przydały, musiałyby zostać zaadaptowane po pierwsze przez producentów aparatów, by takie lepsze JPEG-i były w aparatach zapisywane zamiast zwykłych, oraz przez producentów oprogramowania, by można je było edytować tak jak na to zasługują, czyli z wykorzystaniem tych dwunastu bitów.
Poczekamy, zobaczymy. Tymczasem możemy sobie przypomnieć historię standardu JPEG, w której już ma swoje miejsce i bezstratna kompresja, i dwunastobitowy zapis. A JPEG mimo tych historycznych innowacji wciąż trwa tam, gdzie się pojawił dwie dekady temu. Czy rynek dojrzał do zmian, czy nadal będzie rządzić bezwładność?
P.S. Powyżej zeszłoroczne zdjęcie z Pragi, a po prawej nowa ikona zapraszająca, by i tego marca zrobić w Pradze zdjęcia. Na decyzję nie ma wiele czasu – miejsca się kończą.