Lubiąż, Sala Książęca

Blaski i cienie słonecznych dni

Zwykle słońce przeszkadza w fotografowaniu wnętrz. Tworzy przypadkowe plamy światła tam i siam, niepotrzebnie podnosi i tak już wysoki kontrast, ogranicza możliwości kadrowania. Ale bywa też inaczej.

Pewnego słonecznego sobotniego poranka, w ramach oddechu od ślęczenia przy komputerach podczas warsztatów edycji zdjęć, wybraliśmy się do Lubiąża (tak konkretnie, to była ostatnia sobota, trzy dni temu). Tamtejszy zespół poklasztorny ma ogromny potencjał fotograficzny, który wykorzystywaliśmy pracowicie przez trzy godziny. Jak już wspomniałam, świeciło wtedy słońce…

Lubiąż

Którego działanie widać na zdjęciu powyżej. Prawda, że słońce pomogło w kompozycji? Blask wpadający przez okna po jednej stronie pięknie się ułożył na podłodze, a okna naprzeciwko ładnie go uzupełniają. Pusta sala zyskała mocny, efektowny obiekt na środku, który choć nietrwały, dodaje jej blasku – dosłownie i w przenośni.

Oprócz słonecznego dnia, do uzyskania takiego efektu było potrzebne jeszcze kilka rzeczy:

  • obiektyw szerokokątny, który pozwolił objąć wystarczająco dużą część sali, jednocześnie rozciągając podłogę
  • pora dnia; w letnie południe blask nie ułożyłby się tak równo pośrodku podłogi. Trzymałby się w kątach, psując kompozycję. Zimowy poranek to jest to!
  • Program do HDR. No tak, to oczywiste, że mamy do czynienia z HDR-em, prawda? Wystarczyły trzy zdjęcia składowe i cztery maski w SNS.
  1. Nikt nie komentuje obrazu tej świątyni, a przecież zdjęcie aż się prosi o komentarz. No to może ja, tylko że znowu będzie długo. I od razu muszę zaznaczyć, że na fotografowaniu wnętrz i w ogóle architektury to raczej się nie znam, ale bardzo lubię oglądać i często zachwycać się zdjęciami innych. Czasem jednak w wędrówkach na przyrodniczych szlakach po Kraju napotykam coś „nie dla mnie”, od czego nie mogę oderwać oczu. Tak było przed dwoma laty na Podlasiu – architektura sakralna w Siemiatyczach. I ta katolicka, i jeszcze bardziej prawosławna. Wcześniej kościółki i cerkiewki od Tatr po Bieszczady. Uroda wschodnich świątyń, zwłaszcza wnętrza cerkiewek mają niesamowity urok i tajemniczość. Świątynie Zachodu są odmienne, ogromne i błyskotliwe w koncepcji zdobniczej. Detale aż się proszą o pokazanie wszystkiego. I tak właśnie jest na tym zdjęciu. I… u mnie nie budzi to żadnych emocji. Dlaczego? To będą bardzo subiektywne, być może odosobnione, moje odczucia.
    Po pierwsze HDR, którego nie lubię. Tak już mam, i nic na to nie poradzę. Zresztą nie lubię też zlepieńców (tzn. stacków). Jedne i drugie zabierają zdjęciom urodę. Takie zdjęcia tracą „duszę”.
    Po drugie, zdjęcie jest wyrwane z kontekstu. Bóg jest tajemnicą, a wiara w Boga wiarą. Wiara nie wszystko odkrywa. Świątynia jest „domem Boga”. Fotografując świątynię jestem zwolennikiem pokazywania „czegoś” i jednocześnie skrywania „czegoś”. Pokazanie wszystkiego jak „na talerzu” zatraca też urok świątyni. I nie jest tu ważne, czy jestem wierzący czy niewierzący. Staram się po prostu osadzać obraz w istocie wiary. Wydaje mi się jednak, że rzeczą wyjątkową w świątyniach są witraże. One wręcz proszą, żeby pokazać je bez ukrywania czegokolwiek. Ale witraże są światłem; taki jest ich rzeczywisty kontekst.
    Po trzecie, zdjęcie od pierwszego spojrzenia wydało mi się zbyt techniczne (albo zbyt doskonałe technicznie w sensie – takie za bardzo cyfrowe), a to w mojej hierarchii właściwości oglądanych obrazów znalazło się gdzieś na dalszym miejscu.
    Piony na zdjęciu prawdopodobnie były postawione do pionu w programie graficznym. To akurat mi bardzo odpowiada. Nie wiem, jak to się dzieje, ale mózg wszystko co jest pionowe stawia do pionu, a co poziome kładzie w poziomie. Optyka aparatu pokazuje rzeczywistą perspektywę, nasze oczy chyba też tak widzą, ale mózg mówi – nie – to ma być pionowe, a to poziome. No to poziomy staram się trzymać zawsze w poziomie, ale z pionami to już jednak różnie. Czasem na zdjęciu bardziej mi odpowiada zbieżność linii, które powinny być pionowe. Tu jednak, na pokazanym wyżej zdjęciu, jestem zdecydowanie za pionami utrzymanymi w pionie. 🙂

  2. Ależ to nie jest świątynia! To sala biesiadna, tzw. Sala Książęca, tyle że znajduje się w obrębie byłego klasztoru. Jakiś princ po lewej stronie, alegoria sprawiedliwości po prawej, amorki wokół, sceny dworskie na obrazach… nie, zdecydowanie z kościołem to nie ma nic wspólnego.
    Nawet zresztą gdyby miało, to stylistycznie barokowe budowle (nawet świątynie) są tak dalekie od podlaskich cerkiewek, jak tylko się da. Nie widzę więc powodu, żeby je fotografować tak samo… choć rozumiem, że stylistyka tych ostatnich jest Ci bliższa.
    Zdjęcie nie było prostowane. Live View się na coś przydaje 🙂

    1. Wszystko jasne – przepraszam za tak beznadziejną pomyłkę i proszę o rozgrzeszenie. 🙂
      Zasugerowany treścią wpisu o zespole klasztornym patrzyłem zbyt ogólnie, właśnie na grę świata i koloru, a nie na temat, a zwłaszcza zdobienia. No nie, odwołuję większość tego co napisałem, tylko nie to, że ogólnie to jednak nie lubię HDRów. Tutaj jednak muszę z pokorą przyznać, że HDR dał bardzo dobry wynik.
      Że piony nie były prostowane, to aż trudno mi uwierzyć, ale oczywiście wierzę. 🙂 Może efekt końcowy wynika z przycięcia boków kadru robionego szerokim kątem? Zdarza mi się, że na zdjęciu krajobrazu robionym szerokim kątem, a nawet rybim okiem, przy odpowiednim kadrowaniu i po odpowiednim przycięciu dostaję pionowe piony. Przy rybim oku bardzo dużo pikseli traci się, ale do oglądania na monitorze komputera czy w telewizorze dostaję ciekawe panoramy. Tu jest jednak wnętrze, i wszystko było stosunkowo blisko. Chyba poćwiczę fotografowanie wnętrz. Statyw powinien pomóc w znalezieniu właściwego kadru dla uzyskania takiego wyniku.

      1. Prawa strona jest odrobinę przycięta, bo tam już jest narożnik sali i było to widać. Lewa strona nie była cięta. Użyty obiektyw to Sigma 10-20mm, on praktycznie nie ma zniekształceń beczkowatych. Stałam (w sumie to statyw stał) równo pośrodku, naprzeciwko okna. Wystarczyło nie podnosić obiektywu w górę, żeby piony pozostały pionowe. To oczywiście sprawia, że zdjęcie obejmuje spory kawał podłogi… no, ale o to mi właśnie chodziło. Kontrola kadru na Live View ułatwiła precyzyjne ustawienie aparatu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *