Neuschwanstein we mgle, Bawaria

Play – w co my gramy?

Internet za granicą się przydaje, na przykład do relacjonowania fotowypraw na żywo. Musi jednak działać, z czym bywa różnie. Głównie relacje piszemy nocami w hotelach, korzystając z wifi. Dzisiaj nie trafiają się już hotele bez internetu, ale z jego jakością bywa różnie. Może się akurat trafić awaria. Router może być kiepsko skonfigurowany, co chwila zrywając połączenie. Zdarza się, że transfer jest taki, że szybciej byłoby nagrać relację na dyskietkę i wysłać pocztą. I dlatego od pewnego czasu dubluję dostęp do internetu za pomocą telefonu. W razie potrzeby, gdy wifi hotelowe zrobiło sobie wolne albo gdy szybkość przesyłu stawia alternatywę: wrzucenie relacji albo sen, mogę udostępnić sobie w notebooku dostęp do Sieci przez komórkę. Jeśli, oczywiście, mam dostęp do internetu na komórce.

Neuschwanstein we mgle, Bawaria

Do tej pory kupowałem miejscową kartę sim z pakietem danych, co kosztowało ok. 50 zł za 1-2 GB (Islandia, Peru, Toskania). Czasem wymagało to tylko znalezienia sklepu, gdzie takie startery sprzedają (Islandia), czasem wiązało się z papierologią – mniej (Peru) lub bardziej czasochłonną (Toskania).

Neuschwanstein we mgle, Bawaria

W Andaluzji postanowiłem spróbować inaczej. Operator Play, z którego usług korzystam, pozwala wykupić pakiet danych: 25, 100, 300 lub 500 MB, każdy z nich ważny jest przez 14 dni. Wersja 500 MB kosztuje 69 zł brutto – trochę drożej za trochę mniej, niż gdybym kupił miejscowego SIM-a, ale zaoszczędzam czas na szukanie sklepu i załatwianie formalności. W Andaluzji to zadziałało sprawnie: wysłałem kod aktywacyjny, po paru godzinach dostałem SMS-a, że usługa została włączona. W Bawarii już nie poszło tak gładko.

Fotowyprawę zaczynaliśmy 23 października, więc jeszcze z Polski wklepałem odpowiedni kod – automatyczny komunikat potwierdził, że faktycznie odpowiedni. I czekam. Minęło 24 godziny, minęło następnych kilka – SMS-a od Playa o aktywowaniu usług brak. Ponownie wklepuję *111*613*1# i czekam. Długo czekam. Po następnych 24 godzinach, już drugiego dnia fotowyprawy, dostaję SMS-a, że… „zlecenie przyjęto do realizacji”. Nie widzę innego wyjścia, jak cierpliwie czekać na tę realizację. Mijają następne trzy dni fotowyprawy i wreszcie prawie w samo południe, 25 października o godzinie 12 minut 12 dostaję SMS-a, że „Rozpoczęto korzystanie z promocyjnego pakietu danych w UE”. No brawo, po pięciu dniach czekania, na dzień przed powrotem do Polski, w końcu dotarł internet. Ale to nie koniec radości, bo już trzy godziny później, o 15.23 dostaję następnego SMS-a o treści „Rozpoczęto korzystanie z promocyjnego pakietu danych w UE”. Jak przez pięć dni nie było wcale, tak na koniec dostałem dwa pakiety po 500 MB.

Alpy w chmurach, Bawaria

Po powrocie wysłałem Playowi różne pytania. Na przykład, czy jest jakiś sposób, żeby pakiet danych sobie włączyć tak, aby był on dostępny podczas pobytu za granicą, a nie dopiero wówczas, gdy się wraca do Polski? Odpowiedzi jeszcze nie dostałem, otrzymałem natomiast SMS-a, że moje zgłoszenie zostało zarejestrowane.

Na obrazkach bawarskie mgiełki. Może to przez te mgły internet się pogubił w drodze do mnie?

AKTUALIZACJA. Play zareagował na reklamację przeprosinami, obniżeniem opłaty za pakiet do 19 zł (czyli o 50 zł) i wyjaśnieniem, że długi czas aktywacji był skutkiem awarii. Ok.