Witamy na naszym starym blogu, który wygląda jak nowy. Bo i jest nowy! Jak Wam się podoba?
Lekki lifting
W przypadku wielu stron internetowych już na pierwszy rzut oka widać, kiedy one powstały. Świat się zmienia, internet ewoluuje, a niektóre serwisy jak powstały, tak skamieniały. Staramy się, żeby nie było widać, że gdzieś tam w zakamarkach bloga mamy portrety dinozaurów i relację z bitew napoleońskich, więc czasem coś zmieniamy. Poprzednio zmieniliśmy w 2013, parę lat minęło i uznaliśmy, że Szturchańcowi znowu przyda się odrobina odświeżenia. Wiecie, nieco kucia ścian, trochę młota pneumatycznego, tu i ówdzie subtelnie popracować trotylem, same drobiazgi…
W trzeciej godzinie walki…
W trzeciej godzinie walki, po zmaganiach z opcjami, przełącznikami i interaktywnymi modułami Ewa spokojnie zapytała: „Czy możemy oddać ten shit?”. Nie bardzo mogliśmy, zwłaszcza że już uprzątnęliśmy gruz po poprzednim layoucie bloga. Przez moment mieliśmy wrażenie, że jesteśmy Wikingami, którzy wylądowali na wrogim brzegu, spalili okręt i przekonali się, że są na małej, bezludnej wyspie. Na szczęście nie byliśmy na bezludnej wyspie.
Drugi kryzys nastąpił następnego dnia, gdy po kilkunastu godzinach prac nad stroną główną Ewa znalazła niepozorny przycisk zerujący. Przycisk sprawnie wyzerował dotychczasowe zmiany, przywracając stronę główną bloga do wartości fabrycznych. Napisałbym Wam, jak Ewa to skomentowała, ale ten komentarz nie pasuje do naszego nowego, eleganckiego layoutu. Nie było jednak tak źle, bo jak się już wie, co się chce uzyskać (i jak się to poprzednio zrobiło), to za drugim razem idzie to znacznie szybciej.
Czy doba to dużo czasu?
Przez nieco ponad 24 godziny (z drobną przerwą na sen), oprócz rozgryzania tzw. buildera strony głównej przerobiliśmy ponad setkę stron, stworzyliśmy kilkanaście nowych stron, a także zmodyfikowaliśmy prawie 100 wpisów. Powinniśmy zmodyfikować jeszcze resztę wpisów blogowych – czyli nieco ponad tysiąc. Powinniśmy także przywrócić trochę mechanizmów, które były poprzednio, a teraz wymagają przerobienia. Będziemy to wszystko robić w najbliższych dniach, będziemy także modyfikować i poprawiać różne drobiazgi, zwłaszcza te widoczne w wersji smartfonowej.
Czas na wyrok
No i nadszedł teraz ten dramatyczny moment oczekiwania na Waszą opinię. Jak Wam się podoba? Z pewnością są błędy – będziemy wdzięczni za ich wytykanie. Ale oprócz braków tu i tam – jakie są Wasze wrażenia?