Perspektywa to jedno z podstawowych narzędzi komponowania zdjęć. Nietypowa, rzadko spotykana perspektywa to szansa na oryginalne i ciekawe ujęcie; można zobaczyć – i pokazać! – znane rzeczy w zaskakujący sposób. Perspektywę zmieniamy, przesuwając aparat. Tej mniej typowej perspektywy szukamy bardzo nisko albo wysoko. Jak wysoko? Wcale nie musi być bardzo wysoko – kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów wystarczy. Ba, ale skąd wziąć tak wysoką drabinę?
Nie każdy ma do dyspozycji samolot, jak najsławniejszy autor takich fotografii – Yann Arthus-Bertrand. Z kolei Kacper Kowalski, którego fotografie będą w lutym oglądali nowojorczycy, używa motolotni – też nie jest to narzędzie łatwo dostępne. Łatwiej o drona, choć niedługo tak łatwo nie będzie, bo przybywa ograniczeń, zakazów i restrykcji. Zostaje jednak technika zmiany wysokości dostępna dla każdego, przeważnie za darmo, niekiedy za niewielką opłatą: schody. Tak, schody – niestety, winda sprawdza się rzadko. Schody są w starych, zabytkowych wieżach, prowadzą na dzwonnice kościołów lub górne piętra zamków. Windy też się zdarzają, ale znacznie rzadziej, zwłaszcza że najciekawsze są te najstarsze budynki – przede wszystkim dlatego, że stoją wśród budynków podobnie starych, ale niższych. Trzeba polubić schody! Także te ciasne i kręte, na których fotograf ma szczególnie pod górę, zwłaszcza jeśli wybrał się z plecakiem i statywem. Schody są demokratyczne i dla każdego, i choć czasem za opłatą, to koszty są niższe niż kupno samolotu, motolotni czy drona, choć oczywiście kontrola perspektywy też mniejsza.
Na górze niski nieprzelot nad Bolonią, nieco niżej San Gimignano bez żadnej wieży w kadrze. Na obie wieże i jeszcze trochę innych można wspinać się podczas naszych toskańskich fotowypraw. Uprawnienia alpinistyczne zbędne. 🙂