Wzgórza o poranku, Toskania, pejzaż o świcie

Szukając magii w krajobrazie

nie szukaj jej w aparacie fotograficznym

Fotografowanie krajobrazu jest łatwe. Optymalne ustawienia aparatu są zupełnie proste i praktycznie te same – niezależnie od tego, czy fotografujemy pejzaż sto metrów od domu, czy spektakularną scenerię na drugim końcu świata. Nie szukajmy magicznych ustawień aparatu – magia jest gdzie indziej.

Wzgórza o poranku, Toskania, pejzaż o świcie

Optymalne ustawienia aparatu przy fotografowania pejzażu da się zawrzeć w bardzo krótkiej instrukcji. Taką krótką instrukcję (w wersji dla bardzo początkujących) przygotowała Ewa na Fotezji. Owszem, zawsze jest diabeł w szczegółach – czy to punkt ostrzenia, czy głębia ostrości, czy duży kontrast sceny. Opanowanie technologii pomaga, ale to nie technologia, nie najnowsze aparaty, najdroższe obiektywy sprawiają, że później na fotografiach pojawiają się bajkowe krajobrazy.

Właściwy moment

Jakiś czas temu, gdy modyfikowaliśmy nieco program fotowyprawy do Toskanii, pokazaliśmy naszemu przewodnikowi Witkowi Rajchertowi zdjęcie z pytaniem: „wiesz gdzie to jest?”. „Wiem” – odpowiedział Witek – „a to jest coś szczególnego?”. „Jutro rano nas tam zabierz, to zobaczysz”. No i zobaczył, a choć był tam wcześniej wiele razy, to o wschodzie słońca to miejsce wyglądało zupełnie inaczej. I Witek przyznał, że owszem, o poranku jest tam coś szczególnego: kawał magii.

Skalny łuk na Wadi Rum, Jordania

Magię w krajobrazie najłatwiej znaleźć o wschodzie i o zachodzie słońca. Zachody są łatwiejsze, bo bardziej przewidywalne, wschody to zawsze niespodzianka, ale też bardziej przejrzyste powietrze i klarowne kolory. Niekiedy magię w pejzażu da się też znaleźć w środku dnia, zwłaszcza gdy jest wyjątkowo fatalna pogoda: pochmurno, burzowo, w deszczu i śniegu. Jednak te same miejsca w słoneczne południe wyglądają płasko i banalnie.

Patrzeć i widzieć

Drugi przepis na odszukanie magii pejzażu to nauczyć się widzieć, a nie tylko patrzeć. To bardzo częste na plenerach: kilkanaście osób w tym samym, z grubsza, miejscu, wszyscy patrzą i robią zdjęcia, a jeden zauważa coś, czego inni nie dostrzegają. Zauważa i wraca później z takim kadrem, że pozostali uczestnicy pleneru nie mogą uwierzyć, że to z tej samej sesji, ze statywu rozstawionego tuż obok.

Owszem, technikę trzeba opanować, żeby aparat nie przeszkadzał robić zdjęć. A oprócz tego trzeba nauczyć się patrzeć i być we właściwym miejscu we właściwym momencie. A fotografie wówczas będą robić się same.

Górne zdjęcie to oczywiście Toskania, dolne – skalny łuk na pustyni Wadi Rum w Jordanii. Największym wyzwaniem przy toskańskim zdjęciu stanowiło wczesna pobudka, przy skalnym łuku, który pochodzi z wieczornej sesji, trzeba było poradzić sobie z kontrastem.