O zaletach bycia gdzie indziej

Nie zamierzam pisać o bujaniu w obłokach ani o urywaniu się z pracy, by być gdzie indziej niż spodziewa się szef. Chodzi o to, że lepiej się fotografuje, znajdując się gdzie indziej niż większość fotografów/zwiedzaczy/turystów. Najlepiej wręcz być tam, gdzie nie ma nikogo innego.

Oczywiście, gdy nikogo nie ma, to nikt nie wejdzie w kadr, nie kopnie przypadkiem statywu ani nie będzie psykał na nas, sugerując, że to my mu wchodzimy w kadr. To zalety oczywiste.

Mniej oczywiste jest to, że im bardziej popularne miejsce, tym większa szansa, że natkniemy się na zakazy. I tak na przykład w katedrze w sławnym Utrechcie fotografować nie wolno wcale. Podobnie w jedynym holenderskim kościele z malowanymi witrażami, w Goudzie, gdzie turyści pojawiają się tłumnie. Za to w bardzo efektownych, ale świecących pustkami świątyniach w Loenen czy Oudewater (to takie małe holenderskie miasteczka) nie dość, że nie ma opłat za wstęp, to jeszcze zwiedzający fotograf może bez problemu rozstawić statyw, a obsługa pomocnie podpowiada, co jest co, jednocześnie starannie usuwając się z kadru.

Podobnie we Włoszech: w sławnej i tłumnie odwiedzanej katedrze w Sienie mowy nie ma, żeby rozstawić statyw. A przydałby się, bo ciemno. Za to w mało turystycznym (jak na Toskanię) Arezzo – proszę bardzo, na statywy nikt się nie obrusza, byle nie błyskać (no pewnie, że nie ma sensu błyskać). A w Rawennie nawet nie miałby kto się oburzyć na statyw, tak bardzo pusto było w katedrze…

W rezultacie mała liczba współzwiedzających przekłada się bezpośrednio na jakość zdjęć, bo ze statywem można stosować niskie ISO, przymykać przysłonę i stosować różne ekspozycje tego samego kadru, by później je połączyć w obraz, na którym i witraże, i ciemne kąty są dobrze naświetlone. A w tłumie użycie statywu jest albo zabronione, albo niemożliwe.

  1. Jest jeszcze jeden aspekt „gdzie indziej”. Nawet jeśli jesteśmy przy/w obiekcie, w którym jest wielu ludzi, warto iść w kąt czy w stronę, w której nikogo nie ma. Kiedyś widziałem bardzo fajne zdjęcie Taj Mahal zrobione… z pola obok budowli. Na pierwszym planie byli jacyś wieśniacy, a w tle potężna budowla. Zdjęcie o niebo lepsze niż to, co można pstryknąć, wchodząc do środka.

  2. Mały artykulik, a tyle zalet „bycia gdzie indziej” się zmieściło ! Dodam jeszcze dwa aspekty tego zagadnienia. Dla mnie każda podróż, zmiana otoczenia działa stymulująco jeśli chodzi o foto. Widocznie tak już jest, że jak mózg ma nowe, inne niż codzienne, obrazy to lepiej pracuje 😉 Mam wtedy większą chęć na fotografowanie, widzę ostrzej, intensywniej… Ale nie jest tak łatwo, bo zwykle jesteśmy z rodziną, w miejscach typowo turystycznych, albo mimochodem. Z tłumem fotografujących ludzi, w fatalnej porze dnia, na szybko… oj ciężko jest wtedy robić zdjęcia! 🙁
    Dlatego zainspirował mnie powyższy artykulik, żeby urywać się do jakiś „turystycznych marginesów”, tam gdzie nie ma tłumu fotografujących. I pamiętać, że nie inwentaryzuję zabytków, nie produkuje pocztówek… W fotografii liczy się to, żeby mało znane pokazać inaczej!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *