Zdjęcia są fajne albo fajne nie są – to po prostu po nich widać. Nie wpływa na ten wygląd i atrakcyjność nic, co się działo przed wciśnięciem spustu migawki. Ani, że było ciężko, że padał deszcz i wiał wiatr, że trzeba było iść długo i pod górę, że po to zdjęcie wstało się wcześnie rano i pojechało na drugi koniec świata. Jeśli to całe poświęcenie pomogło stworzyć świetna fotografię – to super. Jeśli jednak wiatr w oczy, deszcz w obiektyw i słońce, które zaspało, przeszkodziły w stworzeniu wymarzonego kadru, to trudno. Poniesione trudy nie poprawiają zdjęcia.
Dla równowagi – zdjęcie strzelone bez wstawania od kawiarnianego stolika nie jest gorsze dlatego, że nie wiązało się z większym wyrzeczeniem niż krótka przerwa w piciu kawy. Albo jest fajne, albo nie jest.
Powyżej zdjęcia z wybrzeża w Elgol – jednego z dwóch tegorocznych szkockich plenerów, gdy padało. Padało tak, że obiektyw można było kierować tylko w jedną stronę – na szczęście była to strona morza. Zdjęcia nie są fajniejsze dlatego, że wywaliłem się tam na śliskim kamieniu. A chwilę za mną na tym samym kamieniu orła wywinął inny uczestnik fotowyprawy. Uspokajam, że orły były całe po tych wyczynach. 🙂
PS. W wydawnictwie Galaktyka 50% obniżki do 27 listopada – w tym na całą ofertę książek fotograficznych: http://www.galaktyka.com.pl/list,8.html