Mierzenie prawdy

Próba sprowadzenia fotografii do rejestrowania rzeczywistości zawsze wydawała mi się równie sensowna, co wyprowadzanie matematycznego wzoru na kobiecą urodę czy chemiczna receptura na idealny kotlet. Mam więc pewną satysfakcję z faktu, że Rosjanie z Elcomsoft rozwalili nikonowski system weryfikacji prawdziwości zdjęcia. Nie tak dawno zresztą zrobili to samo z systemem canonowskim, o czym piszę w majowym DFV. Może dzięki temu łatwiej będzie przyjąć za oczywiste to, co oczywiste – że fotografia jest subiektywna i manipuluje nawet wówczas, gdy mamy dziewiczego RAW-a. A imię tych manipulacji milion: od selektywnego wyboru przy kadrowaniu dowolnie niereprezentatywnego wycinka rzeczywistości po reżyserowane z dokładnością do pojedynczych fotonów ustawki scen. I do żadnej z tych manipulacji nie trzeba w Photoshopie robić RAW-om operacji plastycznych. RAW sobie może być nietknięty, a na fotografii będzie fałsz do kwadratu – wszystko kwestia umiejętności fotografa. Jak fotograf chce i umie, to nas oszuka i żadne programy weryfikujące koszerność plików tu nie pomogą.
Dodatkowym smaczkiem jest to, że ponoć Nikon Image Authentication System nigdy nie był użyty w sądzie – bo Nikon nigdy nie poddał skuteczności swojego systemu niezależnej ocenie, a bez tego trudno traktować go na tyle poważnie, by od „czarnej skrzynki, która robić coś magicznego” uzależniać wyroki. Wygląda więc na to, że Elcomsoft udowodnił to, co wszyscy poważni ludzie podejrzewali.

Powyżej prawdziwa niemanipulowana Toskania – tak tam oczywiście wygląda cały czas i kwestia jak, kiedy i gdzie to zostało sfotografowane (że nie wspomnę o aspekcie – kto fotografował), nie ma tu nic do rzeczy.

  1. Odrzućmy celową manipulację przed i po zarejestrowaniu obrazu, a nawet podczas.
    Pozostaje prawda. Tylko, że każda prawda jest względna (także w dużej cześci matematyki i fizyki), no to i również prawda fotografowana.
    Niech 10 fotografów sfotografuje to samo – każde zdjecie w zarysie będzie podobne, ale równocześnie ma szansę być mniej lub bardziej inne i mimo wszystko zarazem prawdziwe. To dobrze, bardzo dobrze.
    Każdy z nas patrząc w tym samym czasie na to samo, np. na krajobraz, ma sznsę widzieć go inaczej, choćby koncentrując sie na innym elemencie widoku (podobnie aparat fotograficzny), i już przestają byc ostre pozostałe plany. Czy to znaczy, że któreś patrzenie kłamie? Nie przesadzajmy, każdy będzie widział swoją prawdę. I bardzo dobrze, że będą to różne prawdy. Ja fotografuję swoją prawdę na swój użytek i akceptuję, że moje oko, a raczej mózg przetwarza obraz inaczej a obiektyw i matryca – inaczej.
    Z fotografią pod tym względem zresztą wcale nie jest źle. Prawdziwy problem z mierzeniem prawdy to jest dopiero w sądownictwie, a jeszcze gorzej w poltyce, ale nie pomijając też prasy (bez obrazy).
    Żyjemy w świecie względności i różniących się prawd. I to jest piękne, jezeli tylko nie rodzi groźnych konfliktów.
    Pozdrawiam prawdziwie,
    Aleksander

    1. O, pełno takich. Mówią, że to „nie jest prawdziwe zdjęcie, tylko grafika komputerowa”. Ale oczywiście główne zastosowanie systemów weryfikacji to bardziej dokumentacyjne rodzaje fotografii, choć… w konkursach fotografii prasowej czy przyrodniczej też się weryfikuje „prawdziwość” zdjęcia, czyli brak przeprowadzenia niedozwolonych operacji. A co to są niedozwolone operacje, to zależy od konkursu.

  2. Chyba żyję 100 lat za murzynami, bo nie słyszałem nic o żadnym systemie weryfikacji prawdy, a i link z tematu niewiele mi mówi, bo poziom mojej znajomości angielskiego jest wprost proporcjonalny do wiedzy o Toskanii. No może trochę lepiej 🙂

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *