Próba sprowadzenia fotografii do rejestrowania rzeczywistości zawsze wydawała mi się równie sensowna, co wyprowadzanie matematycznego wzoru na kobiecą urodę czy chemiczna receptura na idealny kotlet. Mam więc pewną satysfakcję z faktu, że Rosjanie z Elcomsoft rozwalili nikonowski system weryfikacji prawdziwości zdjęcia. Nie tak dawno zresztą zrobili to samo z systemem canonowskim, o czym piszę w majowym DFV. Może dzięki temu łatwiej będzie przyjąć za oczywiste to, co oczywiste – że fotografia jest subiektywna i manipuluje nawet wówczas, gdy mamy dziewiczego RAW-a. A imię tych manipulacji milion: od selektywnego wyboru przy kadrowaniu dowolnie niereprezentatywnego wycinka rzeczywistości po reżyserowane z dokładnością do pojedynczych fotonów ustawki scen. I do żadnej z tych manipulacji nie trzeba w Photoshopie robić RAW-om operacji plastycznych. RAW sobie może być nietknięty, a na fotografii będzie fałsz do kwadratu – wszystko kwestia umiejętności fotografa. Jak fotograf chce i umie, to nas oszuka i żadne programy weryfikujące koszerność plików tu nie pomogą.
Dodatkowym smaczkiem jest to, że ponoć Nikon Image Authentication System nigdy nie był użyty w sądzie – bo Nikon nigdy nie poddał skuteczności swojego systemu niezależnej ocenie, a bez tego trudno traktować go na tyle poważnie, by od „czarnej skrzynki, która robić coś magicznego” uzależniać wyroki. Wygląda więc na to, że Elcomsoft udowodnił to, co wszyscy poważni ludzie podejrzewali.
Powyżej prawdziwa niemanipulowana Toskania – tak tam oczywiście wygląda cały czas i kwestia jak, kiedy i gdzie to zostało sfotografowane (że nie wspomnę o aspekcie – kto fotografował), nie ma tu nic do rzeczy.