…a czasem nawet dwoje. I co ważniejsze, potrafią z nich korzystać. Jeśli ktoś zaczyna mnie o coś podejrzewać, to ma rację – to będzie seksistowska notka. Oburzeni panowie już mogą zacząć się umawiać na marsze protestacyjne. Powodów zaraz dostarczę.
Kobiety nie tylko mają oko, ale też zmysł estetyczny i pomysły, a w efekcie robią lepsze zdjęcia niż mężczyźni. Jest to oczywiście prawda statystyczna i odnosząca się do świata fotoamatorów, bo przy zawodowstwie liczy się więcej niż tylko umiejętność fotografowania. Niemniej tak statystycznie i z akceptacją faktu, że wyjątki da się bez trudu znaleźć: fotografujące panie robią lepsze zdjęcia od fotografujących panów. Fotografują lepiej mimo (a może właśnie dlatego), że technicznie są gorzej przygotowane, zwłaszcza jeśli chodzi o obsługę aparatu i korzystanie z jego funkcji. Znam (ale nie podam 🙂 ) przykłady pań, które fotografują atechnicznie, a mimo to efekty są świetne.
Nawet przychylałbym się do tezy, że fotografują lepiej właśnie dlatego, że są atechniczne, a nie pomimo. To nie znaczy, że brak kompetencji, wiedzy i umiejętności naprawdę pomaga. Kwestia leży gdzie indziej. Faceci za bardzo skupiają się na sprzęcie: aparat i obiektywy są dla nich często ważniejsze niż zdjęcia (choć za Boga się do tego nie przyznają), a gdy przychodzi do robienia zdjęć – okazuje się, że po prostu nie mają nic do powiedzenia. Panie „wchodzą” w fotografię, bo chcą zrobić określone kadry, chcą udokumentować zdarzenia, robić portrety dzieciom, robaczkom, zachodom słońca. W damskim świecie najpierw jest pomysł, a sprzęt to tylko nieprzyjemna konieczność. Panowie najpierw kupują aparat, a później… zaczynają się zastanawiać, czy może powinni kupić inny model, a co by tu jeszcze dokupić, no i obowiązkowo zapisują się do klubu wyznawców wspaniałości logotypu na obudowie. Samo fotografowanie jest czynnością drugorzędną i zawsze mniej pasjonującą niż dyskusja o przewadze jednego klamora nad drugim. Pasja do prawdziwego fotografowania przychodzi później – mniej więcej wtedy, gdy panie sobie uświadamiają, że może by jednak warto zgłębić techniczne podstawy. W porównaniu pasji do kadrów, światła oraz chwili z uwielbieniem dla megapikseli, czujników krzyżowych i analiz wysokich ISO lepiej wypadają zdjęcia robione sercem i duszą, a nie domową procedurą testową.
PS. Ilustrujące zdjęcie oczywiście nie jest moje. 🙂