Przyznam, że tego się nie spodziewaliśmy: Islandia wprowadza nowe obostrzenia przyjazdowe, i bynajmniej nie dotyczą one covida. Od czerwca turyści nie będą wpuszczani na Islandię, jeśli nie będą posiadali przy sobie dużego aparatu – lustrzanki albo bezlusterkowca.
Ważna aktualizacja na dole!
Skąd ten pomysł? Otóż w ten sposób władze Islandii postanowiły walczyć z zagrożeniami powodowanymi przez niefrasobliwe osoby robiące sobie selfie na urwiskach czy – o zgrozo – na bryłach lodowych wypływających w morze przy słynnej zatoce Jokulsarlon. Islandia to kraj niewielki i niezbyt ludny, a turystów nonszalancko podchodzących do kwestii bezpieczeństwa przybywa. Tamtejsze służby ratunkowe są wprawdzie sprawne i pracowite, ale nieliczne, więc nie mogą być wszędzie jednocześnie. Tymczasem już od lat znane są problemy z ludźmi, którym się wydaje że odwrócenie się tyłem do ostańców Reynisdrangar i zrobienie sobie selfie na ich tle to świetny pomysł, albo że krawędź zaśnieżonego klifu to super miejsce, by się ustawić z komórką w dłoni i pstryknąć sobie portrecik. Czasem są to problemy śmiertelne.
Nie da się ustawić policjanta w każdym miejscu, w którym potencjalny selfikarz może spaść ze skały, odpłynąć na bryle lodu albo dać się pociągnąć falom – ale da się zminimalizować liczbę takich osób, po prostu wpuszczając na wyspę wyłącznie turystów fotografujących poważnym sprzętem, który ze względów oczywistych do selfików nie zachęca. Kontrola sprzętu fotograficznego ma się odbywać na lotniskach w Keflaviku i w Akureyri, tuż po przylocie. Ograniczenie obejmuje tylko osoby przylatujące turystycznie; ci którzy lecą na Islandię do pracy nie są zobowiązani do posiadania sprzętu fotograficznego, ale muszą udowodnić fakt zatrudnienia na wyspie.
Islandzka minister turystyki Þórdís Kolbrún Gylfadóttir, zapytana czy nie obawia się że nowe przepisy źle wpłyną na kondycję lokalnej branży turystycznej, oświadczyła że ruch turystyczny na Islandii w ciągu ostatniego półtora roku wzmógł się tak bardzo, że jego niewielkie ograniczenie wszystkim dobrze zrobi. Hotele na sezon letni są już praktycznie wyprzedane, a jeśli ubędzie turystów nocujących pod namiotem, skutki dla gospodarki będą pomijalnie małe.
Dla nas, fotografów, to dobra wiadomość: rosną nasze szanse na czyste, pozbawione tłumów „komórkowców” kadry na naszej ulubionej wyspie… no bo przecież bez dużego aparatu i tak się z domu nie ruszamy!
A może chcecie się wybrać z nami na Islandię? Na czerwcowe polowanie na ptaki nie ma już wprawdzie miejsc, ale na wrześniową Fantastyczną Islandię wciąż jeszcze można się zapisać, a w lutym będziemy podziwiać Islandię w blasku zorzy.
Aktualizacja. Oczywiście to wpis primaaprilisowy, ale nie wszystko jest żartem. Islandia nie wprowadza żadnych ograniczeń i w ogóle żadne ograniczenia przy przyjeździe nie obowiązują – wystarczy dowód osobisty lub paszport i można jechać. Natomiast wypadki turystów na islandzkich wybrzeżach to, niestety, fakty. Ulega im kilkudziesięciu turystów rocznie, a linki do informacji o tych zdarzeniach prowadzą do informacji, które są bardzo serio.