W znanej anegdocie ktoś na wystawie zapytał fotografa, jak długo robił pewne zdjęcie. Odpowiedź brzmiała: 30 lat i 1/30 sekundy. To właściwie mogłoby zaczynać i kończyć ten wpis, bo zawiera najważniejsze przesłanie: zdjęcie, które robisz dzisiaj, to suma wszystkich zdjęć, nad którymi pracowałeś kiedykolwiek. A nawet więcej – zdjęcie to także efekt wszystkich zdjęć, które chciałeś zrobić, choć nie zrobiłeś; wszystkich, które obejrzałeś; wszystkich, które sobie wymyśliłeś. Nieco modyfikując przytoczoną anegdotę, można zapytać, ile potrzeba czasu, żeby zrobić dobre zdjęcie? Znany przepis mówi: „f/8 i stań, gdzie trzeba”, ale chyba jest trochę uproszczony, bo skąd wiedzieć, gdzie trzeba stanąć i kiedy? Po 30 latach praktyki już się to wie…
Przywołując analogie z innych dziedzin – nie jest raczej odkryciem, że jeśli poświęca się w tygodniu kilka razy godzinę czy dwie na bieganie, to po paru latach biega się lepiej, niż gdyby się ograniczyć do sportu telewizyjno-kanapowego. Niekoniecznie zostanie się w ten sposób mistrzem czegokolwiek, niekoniecznie uzyskiwane wyniki komukolwiek zaimponują, ale tyle z pewnością się uzyska: będzie się w danej dziedzinie lepszym, niż gdyby się nie poświęcało jej czasu.
Pytanie na dzisiaj (postawione zresztą nie przeze mnie, a przez Marcina w dyskusji dwa wpisy niżej) brzmi: czy można skrócić, odpuścić lub jakoś sprytnie skompresować te 30 lat pracy nad zdjęciem i ograniczyć się do 1/30 sekundy?