Przelot wokół Łysej Góry

Znikliśmy na tydzień w Krainie Czarownic tak nagle, że nie zdążyliśmy ostrzec, żeby nas nie szukać, bo to i tak daremne, a po co denerwować czarownice? 😉 Połowę tygodnia spędziliśmy na plenerze Towarzystwa Fotograficznego im. Edmunda Osterloffa (podziękowania dla Marcina Kwarty za zaproszenie nas). Drugą połowę tygodnia spędziliśmy z licencjonowaną czarownicą u drugiej czarownicy, dzieląc czas pomiędzy pyszne jedzenie (trzeba było sprawdzić maksymalny udźwig miotły) oraz latanie po okolicy. Wróciliśmy i trochę już żałujemy, że latanie na miotle się skończyło…

Na zdjęciu: Spojrzenie przez dziurkę od klucza.