Podczas tegorocznych warsztatów fotograficznych w Świętokrzyskim w nocy fotografowaliśmy, a w dzień spaliśmy. Nie wynikało to z naszych fanaberii, ale tego, że noce były tak krótkie, że ledwo zdążyliśmy wrócić z zachodu słońca, a już trzeba było wyruszać na wschód. Prognozy były dramatyczne – cały weekend miał być deszczowy. Jak się jednak okazało, na żadnym z plenerów nie spadła ani kropla deszczu, za to były całkiem ładne wschody i zachody słońca.
Malujemy zamek Krzyżtopór
W piątkowe popołudnie spotkaliśmy się z kilkunastoma entuzjastami fotografii w stylowych wnętrzach Dworu w Odonowie. Gospodarze wzmocnili nas pysznym obiadem, a my podczas szybkiej prezentacji przygotowaliśmy uczestników na wyzwania czekające ich już tego wieczora.
Pierwszym plenerem na tej edycji warsztatów fotograficznych była wieczorno-nocna sesja w zamku Krzyżtopór. Przed zachodem słońca mieliśmy czas, aby fotografować tę potężną ruinę w sposób w miarę normalny (acz bardzo popularne były ćwiczenia z zoomowania zamkowych wież), a po zmroku… zaczęła się zabawa. Zamek mieliśmy dla siebie, a ponadto udało się załatwić, aby nie zostało włączone jego oświetlenie. Mogliśmy więc sobie oświetlać Krzyżtopór sami, malując go światłem latarek i nie tylko. Pojawiły się zamkowe duchy oraz biała dama (czerwona dama zresztą też była).
W trakcie sesji pojawiły się także dziwne zjawiska, wyraźnie nie z tej ziemi.
Świt nad Nidą
Po powrocie z wieczornej sesji i wzmacniającym posiłku (ze względu na porę trudno to nazwać kolacją – raczej pasuje tu staropolska nazwa podkurek) mieliśmy nieco ponad godzinę do… wyruszenia na wschód słońca. Na ten plener wybraliśmy nieczynny już most kolejki wąskotorowej na Nidzie. W tym miejscu Nida efektownie meandruje, a do tego wschód okazał się całkiem malowniczy.
W trakcie tej edycji warsztatów w użyciu były, oprócz lustrzanek i bezlusterkowców, także trzy drony. Nida, a także późniejszy plener wśród falujących pól oferują całkiem spektakularne kadry, jeśli tylko możemy umieścić aparat kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Śpieszę donieść, że mimo trzech maszyn latających nie doszło do żadnej katastrofy w powietrzu, na ziemi zresztą też nie.
Obiad, który był śniadaniem
Po porannym plenerze wróciliśmy na śniadanie, a później… trzeba było wreszcie trochę odespać bardzo aktywnie spędzoną noc. Po przebudzeniu zjedliśmy obiad (choć skoro był to posiłek po najdłuższym spaniu, to bardziej pasowałaby nazwa śniadanie, nawet jeśli trzydaniowe z deserem), a następnie spotkaliśmy się na dyskusję o zdjęciach wykonanych podczas warsztatów. Przeważnie takie spotkania z omówieniem fotografii wykonanych przez uczestników robimy jedną sesję później, czyli po wieczornym plenerze. Najkrótsza noc w roku wymusza jednak nieco inną organizację dnia.
Oprócz analiz warsztatowych zdjęć, przygotowaliśmy uczestników także na czekające ich następnego dnia rano wyzwanie fotograficzne: fotografowanie biegnących koni.
Wieczorny plener urządziliśmy tym razem wśród efektownie pofalowanych świętokrzyskich pól. I bez drona kolorowe pasy były dobrze widoczne, bo ustawiliśmy się na szczycie wzgórza. Najbardziej przydatne były – dość nietypowo jak na sesję krajobrazową – teleobiektywy, ale fotografowane były także zbliżenia kłosów zbóż i maków.
Pędzące amazonki
Niedzielny poranek był szczególny – wtedy czekała na nas specjalna sesja z końmi arabskimi, na których pędziły wokół naszej grupy dwie amazonki. Przez około godzinę migawki grzały się, a karty zapełniały dynamicznymi kadrami. Tryb seryjny i dziesiątki prób w tym przypadku były bardzo uzasadnione, bo ładne panoramowanie udaje się od czasu do czasu, a do tego wskazane jest, aby dobrze zsynchronizowane z ruchem ujęcie trafiło na elegancką fazę końskiego galopu.
Warsztatowe zdjęcie grupowe też zrobiliśmy razem z amazonkami i ich rumakami, tym razem jednak w wersji statycznej.
Tokarnia na zakończenie
Po końskiej sesji wróciliśmy na zasłużone śniadanie, a następnie pojechaliśmy na ostatni już plener – w parku etnograficznym Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. Przenieśliśmy się w przełom XIX i XX wieku, eksplorując wiatraki, zagrody, warsztaty rzemieślnicze, aptekę czy dwór szlachecki.
Sesja wśród wiekowych zagród była ostatnim fotograficznym punktem programu warsztatów. Później już tylko pyszny niedzielny obiad w Dworze w Odonowie i uczestnicy pleneru rozjechali się do domów.