Nasze czwarte wspólne warsztaty ze Świętokrzyską Czarownicą miały miejsce na Ponidziu, gdzie oprócz zabójczych wschodów słońca w pejzażach czekały na nas tabuny rasowych koni. Pejzaże o wschodzie i zachodzie słońca, konie w galopie rano i po południu, a w środku długich dni atrakcje architektoniczne – weekend był bardzo wypełniony, tematów pełno i migawki się grzały. Międzyczas, czyli każdą wolną chwilę wypełniły dyskusjami o fotografii oraz analizy zdjęć wykonanych przez uczestników.
Stolica Europy i wehikuł czasu
Podobno rejon Ponidzia, czyli doliny rzeki Nidy, był stolicą Europy – raczej dawno, bo jakieś 50-60 tysięcy lat temu. Od tej pory tylko tam przybywało różnych starych budowli, przedmiotów i historii. Trochę tych starych historii fotografowaliśmy w Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. Przeniesienie w czasie o dobre sto lat zajęło nam około pół godziny, a później już z aparatami odwiedziliśmy aptekarza, szewca, wiejską szkołę jak z Reymonta i wiatrak, nie wspominając o licznych, krytych strzechą chałupach.
400 arabów
Dwukrotnie odwiedziliśmy największą w Polsce i jedną z największych w Europie stadnin koni. W Michałowie fotografowaliśmy pełnej krwi konie arabskie, których jest tam prawie 400. Towarzyszyliśmy im przy porannym wypuszczeniu na pastwisko oraz przy popołudniowym spędzie.
U Cystersów i nie tylko
Zgodnie z niepisaną tradycją znowu, jak co roku, odwiedziliśmy cysterski zespół klasztorny – po fotografowanych przez nas w ubiegłych latach Wąchocku i Koprzywnicy, tym razem przyszedł czas na archiopactwo w Jędrzejowie. Pojechaliśmy także na plan filmowy „Przedwiośnia”, czyli do późnoklasycystycznego zespołu pałacowo-parkowego w Chrobrzu.
Pejzaże o świcie
Wschody i zachody słońca spędziliśmy oczywiście w plenerze, fotografując krajobrazy meandrującej Nidy i pobliskiego, całkiem prostego zalewu. Poranna rosa dała nam się we znaki – choć nie padało, to wracając na śniadanie uczestnicy byli mokrzy po pas.
