Nasza majówka w Toskanii, jak widać po pierwszym zdjęciu, bywała deszczowa, ale przeważało słońce, choć trafiały się też mgiełki. W trakcie tygodniowej fotowyprawy udało się jednak zrobić wszystkie zaplanowane plenery i światło dopisało.
Popołudnia dwóch pierwszych dni zapowiadały się deszczowo, więc przeznaczyliśmy je na sesje miejskie. Uznaliśmy, że jeśli ma padać, to mokre bruki będą wyglądały ciekawiej niż błotniste pola. Jak widać na wieczornym zdjęciu San Gimignano, na bruk nam nie padało, a deszcz dotarł, jak już zbieraliśmy się na powrót do naszej willi.
Najbardziej mglisty poranek spędziliśmy na plenerze niespełna 200 metrów od willi, gdzie mieszkaliśmy. I były momenty, gdy jej w ogóle nie było widać!
Mgiełki trafiały się jeszcze okazjonalnie i bardzo miejscowo w następnych dniach, ale większość wschodów i zachodów odbywała się w warunkach, jakie tutaj są najbardziej pożądane.
Niskie słońce, pięknie rzeźbiące pofalowane toskańskie wzgórza, niewielkie, ładnie podświetlone chmurki i umiarkowane temperatury to idealne warunki na toskańskie sesje fotograficzne o wschodzie i zachodzie słońca.
Były zarówno toskańskie klasyki, jak ulubiona willa fotografów o poranku, jak i poszukiwania kadrów w mniej oczywistych miejscach.
Słoneczna pogoda i praktycznie brak wiatru pozwoliły też eksplorować Toskanię z lotu drona. Taka perspektywa pozwala pokazać te same scenerie w inny sposób – np. tak długich cieni nie widać z ziemi, nawet gdy stoi się na wzgórzu.
Oprócz krajobrazów doliny Val d’Orcia zabraliśmy też naszą grupę do miasteczek. Byliśmy w popularnych San Gimignano, Orvieto, Civita di Bagnoregio, jak i zdecydowanie mniej turystycznych jak Monticchiello czy Buonconvento. Byliśmy w głębokiej studni w Orvieto i w opactwie w San Galgano, gdzie wprawdzie nie ma dachu, za to pojawiły się ciekawe lustrzane rzeźby.
Oprócz ćwiczeń z architektonicznych form, była to też okazja do szukania lokalnych smaczków.

Do Toskanii z pewnością wrócimy, ale na następną majówkę mamy zupełnie inne plany… 🙂