Dwie nowe lustrzanki, których premiery miały miejsce wczoraj, nie robią wrażenia nowatorskimi funkcjami czy technologicznymi rewolucjami. No po prostu nie sprawdzają się jako materiał na sensacyjnego newsa czy gorącą dyskusję. Tylko czy to źle o nich świadczy?
No, może Pentax K-1 jest troszkę sensacyjny, ale tylko dlatego, że to pierwszy pełnoklatkowy cyfrowy Pentax. Podyskutować sobie można jeszcze o kilku wbudowanych latarkach i o dziwnym mocowaniu odchylanego ekranu. Aparat ma stabilizowaną matrycę, którą sprytnie wykorzystuje do wykonania kilku ujęć i złożenia ich w jedno, dla uzyskania wyższej szczegółowości, ale bez zwiększania rozdzielczości (Pixel Shift Resolution), a także do symulowania filtra antyaliasingowego – przy czym w świecie Pentaxa obie te funkcje to nie nowość.
Poza tym: 36-megapikselowa matryca, 33 punkty autofokusa (z tego 25 krzyżowych), duży wizjer, dwa gniazda na karty SD, Wi-Fi, GPS, solidne uszczelnienia (jak to Pentax), dużo dobrze rozplanowanych przycisków i pokręteł. Czego chcieć więcej? No dobra, powody do narzekań zawsze się znajdą, ale jeśli ktoś chciał pełnoklatkowy aparat z mocowaniem dla obiektywów Pentaxa – to proszę bardzo. I jeśli coś ze zdjęciami będzie nie tak, to z pewnością problem nie będzie leżał po stronie aparatu.
Jeszcze mniej rewolucyjny jest Canon 80D. 4 megapiksele więcej niż w 70D, nowy, 45-punktowy autofokus (wszystkie punkty krzyżowe, z tego 27 działa przy obiektywach o jasności f/8), Wi-Fi z NFC oraz GPS (ha! da się wszystko to zmieścić w jednej lustrzance), trochę lepszy wizjer, filmy FullHD do 60 kl/s, lepsze ostrzenie w trybie LiveView. Przy filmowaniu mamy tryb HDR (ale to już było w 760D) oraz interwał składający zdjęcia od razu do filmów (to z kolei było np. w Nikonach). Nic rewolucyjnego ani zaskakującego, może poza ceną, która ma być w momencie premiery nieco wyższa niż obecna cena Canona 7D Mark II – ale to w ciągu kilku miesięcy się unormuje.
Pentax zawsze był firmą sprawiającą wrażenie, że ma inżynierów, którzy używają aparatów, a nie tylko je projektują. Canon z kolei jest liderem na rynku i sprzedaje więcej aparatów z wymienną optyką niż dowolna inna firma. Jeśli obie te firmy w bardzo ważnych dla siebie aparatach stawiają na ewolucję, a nie rewolucję, to może mają rację? Czy wszystko, czego fotograf dzisiaj potrzebuje, to drobne usprawnienia, a nie radykalnie nowe pomysły?
Oba zdjęcia z zeszłorocznego Santorini, Pentax K-1 ani Canon 80D nie miały z nimi nic wspólnego. 🙂