Za parę milionów lat na ziemi wylądują kosmici i będą badać to, co po nas zostanie. Będą mieli niezłą łamigłówkę, jeśli wiedzę o naszej anatomii zechcą rekonstruować na podstawie wykopanych aparatów cyfrowych datowanych na pierwszą połowę XXI wieku:
- „Mieli dwie ręce w każdej po 7 palców”.
- „Niemożliwe. Zobacz na ten artefakt. Tego nie da się trzymać bez trzech rąk!”
- „Może do tego wystarczą trzy ręce, ale ten wymaga jeszcze dodatkowo macki.”
Cóż się dziwić biednym ufoludkom, skoro dzisiaj producenci aparatów też nie bardzo mogą ustalić, ile właściwie mamy stawów w rękach, jaki mają one zakres ruchu oraz jak długie palce ma przeciętny człowiek. Kwestia – ile człowiek ma palców, też nie jest do końca jasna. I wcale nie chodzi o przypadek popijającego w pracy drwala.
W przypadku Samsunga Galaxy NX dodatkową zagadką jest długość szypułki ocznej fotografa. Aparat został okrojony z wszelkich przycisków oprócz włącznika, spustu migawki i nagrywania filmów i otwierania lampy błyskowej. Całą resztę zmian w konfiguracji aparatu – czyli właściwie wszystkie – należy wykonać miziając wielki dotykowy ekran na tylnej ściance. Miziamy ten telewizor i głaskamy, aż poustawiamy jakieś parametry, a dopiero jak poustawiamy, to możemy przełożyć ręce, przyłożyć aparat do oka i zrobić zdjęcie. Bo owszem, Galaxy NX wygląda jak lustrzanka i ma nawet wizjer elektroniczny, ale by do niego zajrzeć w trakcie ustawiania parametrów, trzeba by mieć oko na długiej szypułce. Albo więc sobie miziamy ekranik, albo robimy zdjęcie – to są dwa osobne zajęcia, przy czym więcej czasu zajmie użytkownikowi nie to, które powinno.
Moda na stylistykę retro i równie retro interfejs, czyli np. bezlusterkowce Fuji. Interfejs w stylu lat 60. ubiegłego wieku był ok w ubiegłym wieku, gdy w aparatach naprawdę można było zmienić jedynie czas, przysłonę i punkt ostrzenia. Teraz tych opcji do zmiany jest trochę więcej, a wrzucanie paru z nich pod podstawę kciuka prawej dłoni, a co się nie zmieści – do menu, wcale nie przyspiesza fotografowania.
Wolę sobie nie wyobrażać jak wyglądają ani skąd się biorą inżynierowie projektujący aparaty fotograficzne, ale wydaje się, że są oni nieświadomi paru oczywistych spraw:
- Przeciętny człowiek ma dwie ręce, w każdej po 5 palców, w tym przeciwstawny kciuk. Ręce są mniejsze lub większe, ale zakres ruchliwości w stawach pozostaje ten sam.
- Nie można jedną ręką podtrzymywać aparatu za obiektyw, drugą trzymać uchwyt i wciskać spust, a trzecią grzebać po menu aparatu, jednocześnie patrząc jednym okiem w wizjer, a drugim na ekran z menu. Przynajmniej osoby niezatrudnione do projektowania aparatu tego nie potrafią.
- Aparat służy do robienia zdjęć, a nie do zwiedzania menu i fantazyjnego przekładania na nim rąk, żeby wcisnąć przycisk, który normalnie jest schowany pod wnętrzem dłoni.
- Nie chcę dyskryminować żywych inaczej, ale trzymanie aparatu „na zombie”, czyli z wyciągniętymi przed siebie rękami, to nie jest stabilna pozycja, dająca największe szanse na nieporuszone zdjęcie. Stabilny sposób trzymania aparatu to przyciśnięcie go do twarzy i kadrowanie przez wizjer. Jeśli już aparat ma wizjer (optyczny lub elektroniczny), to jego interfejs powinien być tak zaprojektowany, aby z tego wizjera dało się korzystać także przy zmienianiu ustawień.
- Aparat służy do robienia zdjęć, a nie zwiedzania menu. Czas spędzony na zwiedzaniu menu, konfigurowaniu ustawień w pozycji na zombie i przekładaniu rąk między pozycją „pstrykam” a „szukam tej cholernej opcji” to czas stracony. Co gorsza, jest spore ryzyko, że to także stracone kadry, które przeminęły, gdy zagłębialiśmy się w trzecie podmenu.
Nie bardzo wierzę, żeby ten apel dotarł do istot projektujących aparaty cyfrowe. Ktoś musiałby go przetłumaczyć na aldebarański czy alfacentaurski. Proponuję jednak uprościć sobie życie i zredukować ryzyko poważnej kontuzji kończyn górnych przez wybieranie aparatu, który pozwala zmieniać najważniejsze parametry bez odrywania oka od wizjera i bez przekładania lewej ręki pod prawym kolanem.
Powyżej fotografia wykonana w Uszguli, w trakcie fotowyprawy do Gruzji, za pomocą aparatu zoptymalizowanego dla osobnika dwurękiego, dziesięciopalczastego.