Zimny świt, balans bieli

Gra w zimno-ciepło

Świt letni, czy zimowy? Mgła chłodna, czy prześwietlona słońcem? Jak było naprawdę?

A jak chcesz, żeby było? Jak chcesz tę scenę zapamiętać? Różnica między obrazami powyżej to wyłącznie balans bieli – czyli coś, co się ustawia arbitralnie albo wręcz się przy fotografowaniu o tym nie myśli, pozostawiając decyzję na później czy po prostu zdając się na automatykę. Jak jednak widać, balans bieli wiele zmienia. Tu na przykład radykalnie zmienił porę roku, temperaturę, a zapewne również samopoczucie fotografa, który marzł albo nie marzł, w zależności od przyjętej interpretacji temperatury barwowej. To jak było naprawdę?

Ale zaraz – w rzeczywistości, na jednym i tym samym plenerze, fotograf może marznąć albo nie, w zależności od tego, jak się ubierze. Ba! Może być nawet dwóch fotografów na jednym plenerze: jeden dobrze ubrany, który uważa, że było ciepło (i uzna ciepłe barwy zdjęcia za właściwsze) i drugi, w cieńszym odzieniu, dla którego ten sam poranek będzie zimny. To po czym poznać, jak było naprawdę?

Wskazanie obiektywne na temat temperatury powietrza da nam termometr, a na temat temperatury barwowej padającego światła – szara karta, wskazana jako wzorzec balansu bieli. Tylko że „obiektywnie” niekoniecznie znaczy tu „optymalnie”. Dobrze jest wiedzieć, ile mamy stopni, ale temperatura odczuwalna może być inna – a gdy wychodzimy na dwór, ta druga jest ważniejsza. Podobnie z balansem bieli: możemy go ustawić poprawnie albo zdać się na automat, który stara się taką teoretyczną poprawność osiągnąć, ale to wcale nie jest postępowanie, które da najciekawsze zdjęcia. To jak – Twoim zdaniem naprawdę było zimno, czy ciepło?