Znajome miejsca

Wielu uznanych pejzażystów mawia, że najlepiej fotografuje się blisko domu. Ba, ale jeśli ktoś mieszka nad Wielkimi Jeziorami, przy kanionie Kolorado albo innym Yosemite, to mu się dobrze gada o pobliskich krajobrazach, co nie?

Cóż, nie da się ukryć: są okolice, gdzie pejzaże same wskakują na zdjęcia, a są takie, gdzie trzeba się bardziej postarać. Jednak w obu przypadkach niewielka odległość od miejsca zamieszkania bardzo pozytywnie wpływa na fotografię. Nieprzypadkowo wielu fotografów twierdzi, że swoje najlepsze zdjęcia zrobili koło domu. Dlaczego tak jest?

Powodów może być kilka. Po pierwsze, znajomość terenu: gdy wiemy, co gdzie jest, a czego tam nie ma, łatwiej ułożyć sobie w głowie właściwy kadr. Po drugie, jeśli mamy dane miejsce blisko, łatwiej złapać aparat i pójść na spacer, niż gdyby trzeba tam było jechać przez dwie godziny. No i wreszcie kwestia trzecia i najważniejsza: jeśli możemy gdzieś być często, a droga zajmuje tylko chwilę, to mamy znacznie większe szanse na złapanie scenerii w optymalnym świetle, przy właściwej pogodzie, a nawet odpowiednim układzie chmur.

Istnieje jednak pewna pułapka dotycząca fotografowania koło domu: nuda. Nawet ładnemu krajobrazowi mieszkaniec okolicy zrobi jedno, drugie, no może jeszcze piąte zdjęcie, ale potem uzna, że zdjęcia tych górek i drzewek już ma, i wystarczy, i pora pojechać gdzieś indziej. A bez zachowania świeżości spojrzenia, jak tu fotografować?

Zamieszczone powyżej zdjęcia powstały blisko domu, ale nie widzę tego terenu z okna, więc mi się nie opatrzył. Nie twierdzę też, że są to moje najlepsze zdjęcia – po prostu ta para dobrze ilustruje przechodzenie jesieni w zimę. I nadaje się do zaprezentowania bardzo fajnej funkcji naszej nowej blogoskórki (linię dzielącą obraz na pół można sobie przesuwać w lewo i w prawo). Mamy bowiem remont na stronie, jak zapewne zauważyliście. Już się dużo zmieniło, ale nie jest to jeszcze wygląd ostateczny. Różne drobiazgi na razie mogą nie działać jak należy, brakuje paru istotnych elementów strony, ale idzie ku lepszemu i mamy nadzieję, że uda nam się szybko remont skończyć i zaprosić wszystkich na blogową parapetówę.

  1. Ja tam mam swoje ulubione miejsca gdzie wracam po raz enty 🙂
    zakola kamiennej, czy klasztor w Wąchocku 🙂 i zwykle znajduje tam zawsze coś fajnego, nowego 🙂
    Blogoskórka fajna (remont??? nic nie zauważyłam ;P) tylko dlaczego nie da się dosunąć maksymalnie do prawej? Tak ma byc?

    1. Uff, wreszcie ktoś powiedział że fajna 🙂
      Dzięki! Czcionkę udało się w końcu zmienić na taką jaka miała być od początku. Tylko się jeszcze zastanawiam czy jej nie powiększyć.

      Wracając do tematu fotograficznego – krajobrazy są bardzo fajne do takich „ciągłych powrotów”. Trochę się zmieni pogoda, pora roku, ktoś coś zaorze i znowu nowy obrazek 🙂

      1. Najbardziej nie podoba mi się „pisana” czcionka. Irytuje też „mryganie” napisów po najechaniu (najnowsze wpisy). Zlewa się po najechaniu na warsztaty fotograficzne. Od pierwszego mojego spojrzenia na blog po zmianach zmieniło sie dużo i jest lepiej. Chyba jestem trudno przyzwyczajam się do zmian 🙂

        1. Menu jest zabugowane, przemysł informatyczny Argentyny już pracuje nad poprawieniem. Reszta zostaje. Przyzwyczaisz się i polubisz 🙂

    1. Eeee… Właśnie poprzednie tło było białe i to czysto białe. To jest jasnoszare w lekki rzucik, więc z pewnością powinno _mniej_ bić po oczach niż poprzednie. Nie masz przypadkiem zbyt jasno ustawionego monitora?

        1. Pewnie, że możesz. Mam nadzieję, że piszesz o notebooku – bo do kalibracji monitora potrzebny jest też komputer, który ma być na co dzień do tego monitora podłączony. Choć oczywiście nie ma problemu – możesz przywieźć i monitor, i komputer stacjonarny.

    2. Jolu, teraz tło jest od 7 do 11 punktów ciemniejsze niż było poprzednio. To poprzednio była gładka biel. Zerknij sobie do Flexa czy na blog Sławka – tam jest taki sam temat, jaki mieliśmy, właśnie z idealnie białym tłem.

  2. Mnie tam ta nowa skórka pasi 😉 Jest taka bardziej osobista, indywidualna, prawie ręcznie pisania. A ta biel rekompensuje śnieg, którego nie ma 🙂 Zmiana przy odpowiednim wpisie: znajome miejsca tzn. Szturchaniec, a jak może być inny 🙂 Pozdrawiam Noworocznie Blogowiczów i ich wiernych czytelników. Do Siego Roku! Zobaczymy czy w przyszłym roku znajome miejsca będą może jednak trochę inne…

    1. Jesteś pewien, że chcesz czytać białe litery na czarnym tle? Do sprawdzenia na Dpreview – ja tam nic dłuższego niż dwa akapity nie daję rady czytać.

      1. Tak z tysiąc razy bardziej wolę czytać białe literki na czarnym tle od czarnych na białym. Ale ja stary informatyk jestem i mam oczy do tego stworzone. Tutaj cały czas oczy mrużę.
        A poza tym jest tyle innych ciekawych kolorów od czerni i bieli. Osobiście najbardziej lubię brązowe literki na jasno-oliwkowym tle, albo jasnobeżowe na ciemno-oliwkowym.

      2. No toś wymyślił. Oliwkowe, świetnie. Do fotografii. Wszystkie zdjęcia będą lekko różowe, bardzo buduarowo.

  3. Sprawdziłem Dpreview, faktycznie nie da się czytać, piszą same bzdurki, np. aparatem roku jest Olympus OM-D itp, przy tym wiadomo, że najlepszy był w roku 2012 Pentax K 30, który kupiłem córce. Wersja Szturchańca z ciemnym tłem tworzyłaby wraz z perełkową alternatywę dla malkontentów. Ale ja głosuję na perełkową.

  4. Jeśli chodzi o kalibrowanie, to zdaje się, że panele LCD są bardzo stabilne (wszystkie z danej serii mają mocno zbliżone parametry), więc często wystarczy pobrać profil ze strony producenta i załadować do sterownika karty. Jakoś, bo tego nie robiłem 🙂

    1. No niezupełnie. Nawet jeśli profil producenta nie jest całkiem od czapy (a bardzo możliwe że jest), to nie wiadomo w jakich warunkach i dla jakiej jasności był robiony. I na pewno nie przyciemni zbyt jasnego monitora. A niewłaściwy profil może namotać bardziej niż całkowity brak jakiegokolwiek zarządzania kolorem, więc zaleca się ostrożność 😉

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *