Pstrykać każdy może… tylko później nie zawsze jest zadowolony z efektu. A właściwie wszyscy intuicyjnie czujemy, jak powinno wyglądać zdjęcie. Mamy je w głowach, ale niestety, to co wychodzi z aparatu często dość znacznie różni się od oczekiwań. Najbardziej popularna diagnoza: zmienić aparat. Proste, szkoda tylko, że nieefektywne. Zresztą jakby się chwilę zastanowić, to będzie dość oczywiste, że dopóki aparat nie czyta w myślach, dopóty nie zrobi w trybie automatycznym takich zdjęć, jakie sobie wymyśliliśmy. Pozostaje więc znalezienie środków, które pozwolą dopasować wyobrażenie do finalnego efektu. To swego rodzaju zagadka: co mam zrobić, żeby kolory były czystsze, kontrast właściwy, a perspektywa przyjemna? Rozwiązywanie tej zagadki może być nawet bardziej atrakcyjne niż oglądanie później gotowego zdjęcia. Zabawa jest tym lepsza, że do celu można iść różnymi drogami, a finalny efekt uzyskać na różne sposoby. Są metody lepsze i gorsze, prostsze i trudniejsze, tańsze i wymagające specjalnych narzędzi.
Fotografią można się bawić na różne sposoby. Jednym z nich jest traktowanie każdego ujęcia jako problemu do rozwiązania, testu na pomysłowość, łamigłówki do ułożenia. To co, łamiemy głowę razem?