Jak wiadomo (ciągle o tym gadamy, więc wiadomo), zdjęcia nocne miasta robi się wcale nie w nocy, tylko tuż po zachodzie słońca, gdy niebo jeszcze ma kolor i płyną z niego resztki dziennego blasku. Można wtedy ładnie zrównoważyć słabe światło naturalne z pierwszymi zapalonymi lampami, otrzymując efektowne ujęcia. A w godzinę po zachodzie słońca, gdy już jest całkiem ciemno, a kontrasty wzrosły do niemożliwości, to właściwie można iść spać, zjadać kolację albo co tam kto lubi robić o tej porze, ale aparat się już nie przyda. Gdy w Pradze szliśmy po kolacji na tramwaj, nie spodziewaliśmy się, że po niego sięgniemy.
No chyba, że znajdzie się pomysł na zdjęcie naprawdę nocne. Nie muszą się nawet na nim znaleźć gwiazdy – w mieście byłoby zresztą trudno je sensownie zarejestrować – ale jego podstawowym założeniem jest wykorzystanie nadmiernego kontrastu, zamiast jego unikania. Przykład czegoś takiego powyżej: oświetlone budynki na tle czarnego nieba. Chłodny blask i ostry kontur nowoczesnego centrum handlowego, a pośrodku, niewielki w kadrze, kontrapunkt w formie secesyjnej kamienicy, ciepło oświetlonej latarniami ulicznymi i domowymi lampami. Poza tymi dwoma elementami nie ma nic – tylko aksamitne tło czarnego nieba.
W dzień, a nawet wcześniejszym wieczorem, taki efekt byłby trudny do osiągnięcia. Byłoby widać zbyt wiele detali, a krawędzie nowoczesnego gmachu nie odcinałyby się tak wyraziście od tła i od siebie nawzajem, światło na nich nie byłoby tak uporządkowane ani tak ewidentnie jaskrawe. Nawet gdy jest już za późno na zdjęcia, i tak zawsze warto się rozglądać.