Toskania na wiosnę

Lekcja Notona

Fotograf i autor popularnych, także w Polsce, książek o fotografii pejzażowej, wybrał się do Rio de Janeiro, gdzie został obrabowany przez dwóch bandytów, gdy czekał na zachód wschód słońca. Na szczęście Notonowi nic się nie stało – był na tyle rozsądny, żeby nie podskakiwać dwóm rabusiom z nożem – dobrze, że miał świadomość, że łatwiej kupić nowy aparat niż nową wątrobę czy płuco.

IMG_6042_b

Płynie z tego kilka nauk, które warto przypomnieć, choć odkrywcze, niestety, nie są. Dzisiaj głównym zagrożeniem nie jest przyroda, klimat ani dzikie zwierzęta, ale inny człowiek. Nawet najdziksze pejzaże nie wiążą się z dużym ryzykiem, jeśli jest się odpowiednio przygotowanym. To miasta są niebezpieczne i tutaj najlepsze przygotowanie może nie wystarczyć. Najlepszym sposobem na zagrożenia jest unikanie ich – niepakowanie się w ryzykowne sytuacje zdecydowanie redukuje problemy. Ulubione pory fotografów – zmierzch i świt, są jednocześnie czasem, gdy spokojne miejsca zamieniają się w podejrzane zaułki. Świt jest bezpieczniejszy od zmierzchu. Samotna sesja fotograficzna o zmierzchu w mieście o złej sławie to proszenie się o kłopot, a grupa fotografów jest znacznie mniej zagrożona niż jeden człowiek obwieszony drogim sprzętem. Statyw się przydaje, także dla bezpieczeństwa – nawet jeśli nie masz pojęcia, jak używać go bojowo, to sam wygląd ma szansę zniechęcić napastnika. Zwłaszcza wówczas, gdy z podobnymi ciężkimi kijami kręci się w okolicy kilku facetów. I powtórzę: najlepszym zabezpieczeniem jest przewidywanie i unikanie zagrożeń. Żadne zdjęcie nie jest warte ryzykowania życia i zdrowia.

U góry pacyfistyczny pejzaż toskański, wykonany w miejscu, gdzie tylko fotografowie docierają.