Wulkan na Islandii, fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok
fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok

Zew Wulkanu – wyprawa błyskawiczna

To była nasza najkrótsza, najszybsza i najmniejsza fotowyprawa. Wulkan Litli Hrutur na Islandii rozpoczął erupcję 10 lipca, 22 lipca ogłosiliśmy wyprawę błyskawiczną „Zew Wulkanu”, 31 lipca grupa ruszyła, a 5 sierpnia wulkan zgasł. Zdążyliśmy!

Wulkan Litli Hrutur na Islandii, fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok
fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok

W ciągu kilku dniu przygotowaliśmy wyjazd, rezerwując noclegi i transport (co w szczycie sezonu wakacyjnego połączonego z ogólnoświatową gorączką wulkaniczną nie było łatwe). Rekordowo mała, bo dwuosobowa, grupa wyleciała 31 sierpnia. Wprawdzie bałagan w Lufthansie sprawił, że pierwszy nocleg był we Frankfurcie, a nie nieopodal Keflaviku, ale wulkan poczekał.

Wulkan na Islandii, fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok
fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok

Długo jednak nie czekał, bo wyprawa „Zew Wulkanu” zakończyła się 4 sierpnia, a już dzień później erupcja Litli Hrutur się skończyła. Dwa lata wcześniej, podczas fotowyprawy „Fantastyczna Islandia” też zdążyliśmy w ostatniej chwili sfotografować aktywny wulkan (wówczas był to Fagradalsfjall). Podobno powinniśmy oferować usługę gaszenia wulkanów – najdalej dwa dni po tym, jak nasza grupa odwiedza aktywny wulkan, erupcja się kończy.

Wulkan na Islandii, fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok
fot. Kamil Wojtkiewicz-Rok

Jak raportują dzielni uczestnicy, spacer do wulkanu i z powrotem to blisko 40 tysięcy kroków, czyli około 20 kilometrów. Kamil z Tomkiem poszli raz, za to siedzieli przy wulkanie przez pół nocy, fotografując go różne sposoby, z ziemi i z powietrza.

Wulkan Litli Hrutur, fot. Tomek Lemiech
fot. Tomek Lemiech

Oprócz wulkanu Kamil z Tomkiem (oraz przewodnikiem-kierowcą Maćkiem) zdążyli jeszcze pozwiedzać nieznane im wcześniej miejsca na półwyspie Reykjanes i wrócić do Polski, tym razem bez niespodzianek. Poniżej ujście rzeki Olfusa w wykonaniu Tomka, który nauczył się latać. 😉

Ölfusá, fot. Tomek Lemiech
fot. Tomek Lemiech

Ale z ziemi też bardzo ładnie fotografował, np. kościółek w Hvalnes.

Hvalneskirkja, fot. Tomek Lemiech
fot. Tomek Lemiech

Jak widać wyprawa była pod każdym względem błyskawiczna, ale z aktywnymi wulkanami nie można czekać. Wprawdzie w 2021 Fagradalsfjall był aktywny przez prawie pół roku (z kilkutygodniową przerwą w trakcie), ale teraz Litli Hrutur „wystrzelał się” w trzy tygodnie.

Wulkan Litli Hrutur, fot. Tomek Lemiech
fot. Tomek Lemiech

A bywały na Islandii wulkany, których erupcja trwała zaledwie dobę. Jeśli trafi się w przyszłości równie przyjazny wybuch wulkanu – bezpieczna erupcja typu hawajskiego, z w miarę łatwym dojściem, to spróbujemy zrobić następną wyprawę błyskawiczną.

I jeszcze filmowa etiuda na temat wulkanu uczestnika fotowyprawy: