Na naszych szóstych warsztatach w Złotym Mieście były zarówno stałe fragmenty gry, jak i odkrywanie zupełnie nieznanych stron miasta. To ostatnie było oczywiście zasługą naszego cicerone – Włodka „Sewo” Krajewskiego, który nie tylko potrafi wynaleźć nieskończoną liczbę interesujących zakamarków miasta, ale też bardzo ciekawie o nich opowiadać.
Zaczęliśmy w piątkowe popołudnie od monumentalnego gmachu Obecni Dům. Wizyta tam przypomniała, że Praga nie jest wcale łatwym miastem dla fotografów, a to ze względu na przywiązanie Czechów do zakazów. O ile z fotografowaniem budynków z ulicy problemów nie ma, o tyle wnętrza są chronione przed aparatami fotograficznymi, a przekonanie decydentów, że fotografie duszy nie kradną, nie jest takie proste. Tym razem nawet pomoc Sewo nie wystarczyła, bo wprawdzie mogliśmy robić zdjęcia, ale statywy – mimo wcześniejszych ustaleń – okazały się sprzętem zakazanym. Radziliśmy sobie podnoszeniem czułości matryc, otwieraniem przysłon i podpieraniem się o wszystko, o co podeprzeć się dało. Popularne było kładzenie na podłodze – samego aparatu lub razem z właścicielem.
Ostatnia sesja piątku to pierwszy ze stałych punktów programu. Na nabrzeżu Wełtawy czekaliśmy na zachód słońca nad Hradem i zapalenie świateł na zamku oraz Moście Karola. Zachód tym razem nie był spektakularny (trudno będzie pobić te, które mieliśmy okazję fotografować przy okazji „Pragi od zmierzchu do świtu” w 2015 roku), ale oświetlenie mostu i zamku dodało im życia we właściwej chwili – gdy na niebie widoczne były jeszcze resztki kolorów dnia.
Wieczorne spotkanie i dyskusja o zdjęciach zrobionych podczas pierwszego dnia warsztatów, a także różnych niuansach technicznych, zakończyła się nieco po godzinie 23. W sam raz, żeby zdążyć pójść spać, zanim trzeba będzie wstawać na poranną sesję. 🙂
Sobotni poranek to tradycyjna sesja o wschodzie słońca na wieży. Tym razem była to wieża kościoła św. Mikołaja, położona między Mostem Karola a Hradem, a więc z widokiem na wschodzące słońce. Na szczęście koniec lutego to jeszcze krótkie dni – dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na wyruszenie z hotelu o wpół do szóstej. Kto skończył z porannymi panoramami z lotu ptaka, mógł jeszcze zdążyć na prawie bezludny most Karola. Prawie, bo kilkunastu fotografów i kilku joggerów to niemal pustkowie, jeśli się widziało to miejsce w środku dnia.
Po śniadaniu złożyliśmy wizytę św. Wojciechowi w klasztorze na Břevnovie. Wprawdzie samego Wojciecha nie spotkaliśmy, ale wnętrza pałacu opackiego są nie do pogardzenia nawet bez lokatorów. Sobotnie popołudnie spędziliśmy na Nowym Świecie, który w Pradze wygląda zupełnie inaczej niż w Warszawie, oraz na Wyszehradzie, tym razem bardzo nostalgicznym: zwiedzaliśmy podziemia, w których rzeźby z Mostu Karola są na wyciągnięcie ręki i słynny wyszehradzki cmentarz, a na koniec podziwialiśmy panoramę miasta z murów tamtejszej (byłej) fortecy.
Jak zaczęliśmy sesją w monumentalnym gmachu, tak też taką skończyliśmy. Ostatnim fotograficznym punktem programu był spacer po Žižkovie i wizyta w Miejscu Pamięci Narodowej na Vitkovie. Oprócz gigantycznych wnętrz wart wspinaczki po schodach jest dach, skąd można fotografować panoramy miasta od rzadko widzianej strony.
Dziękujemy uczestnikom warsztatów za wspólne fotografowanie i pozdrawiamy wszystkich, którzy tym razem nie mogli z nami być w Pradze.
Więcej zdjęć w naszym praskim portfolio:
https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/praga/
I zapraszamy za rok!