Nasza druga fotowyprawa do Cinque Terre i północnej Toskanii to takie drugie wejście do tej samej rzeki – jak wiadomo, to już nie jest ta sama rzeka. Te same miejsca widzi się inaczej, zauważa się inne kadry, skręca w inne uliczki.
Zapraszamy do przeczytania relacji z pierwszej fotowyprawy do Cinque Terre:
Program wyjazdu był ten sam, co poprzednio, ale pojawiły się też różnice, niektóre wcale nie takie drobne. Drobnym trudno nazwać Diabelski Most koło Lukki, który wynalazł dla nas nasz przewodnik Wit Rajchert.
Ten wyjazd był też bardziej deszczowy od poprzedniego. Nie możemy się skarżyć, że padało cały czas, ale trafiły się sesje, gdy faktycznie solidnie lało – na szczęście nie przez cały czas. I niekoniecznie akurat tam, gdzie byliśmy my. Tylko na przykład w następnym miasteczku, jak widać na ilustracji powyżej.
Problem ze złotą godziną polega na tym, że nawet najlepsza złota godzina trwa za krótko. Nawet sumując złotą i niebieską, to uzbiera się razem nie więcej niż zegarowa godzina. Jeśli chcemy zrobić najpierw zdjęcie wybranej sceny przy niskim słońcu, a później przy kolorowym niebie, by wreszcie doczekać niebieskiego nieba i zapalonych świateł miejskich, to musimy stać praktycznie w jednym miejscu. Można się przesunąć o parę kroków w jedną lub drugą stronę, ale na przejście do innej, wcześniej upatrzonej „miejscówki” z dobrym, ale innym widokiem, nie ma po prostu czasu. Jeśli chcemy mieć dobre wieczorne zdjęcia z dwóch miejsc, to potrzebujemy dwóch wieczorów.
Tymczasem Cinque Terre to kilka pierwszorzędnych miejsc na nocne zdjęcia. W samej Vernazzy są dwa świetne miejsca na rozstawienie wieczorem statywu – dokładnie po dwóch stronach miasteczka. Miasteczko nie jest duże, w pół godziny szybkim marszem można się dostać z jednego dobrego punktu do drugiego, ale tak czy tak – to nie jest zadanie na jeden wieczór. O ile więc przy wiosennej fotowyprawie fotografowaliśmy zachód słońca nad Vernazzą od strony zachodniej, zza portu, o tyle przy jesiennej ustawiliśmy się po drugiej stronie miasteczka, z obiektywami skierowanymi na zachód.
Drugi wieczór w jednym z miasteczek Cinque Terre jest nieobligatoryjny. Formalnie mamy wówczas powrót do hotelu i kolację, ale jeśli ktoś chce, to można zostać dłużej. Ceną za możliwość drugiej wieczornej sesji w jednym z pięciu miasteczek jest rezygnacja z hotelowej kolacji i nieco bardziej skomplikowany powrót (w którym jednak asystujemy, więc uczestnicy nie są skazani na siebie). I jak na wiosnę ten drugi wieczór poświęciliśmy na Manarolę, tak teraz zostaliśmy w Riomaggiore. Zdecydowanie było warto!
Więcej zdjęć z Cinque Terre można obejrzeć w naszej galerii:
www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/cinque-terre-i-polnocna-toskania/
Uczestnicy jesiennej fotowyprawy do Cinque Terre na nabrzeżu Portofino.