Jeździmy i jeździmy do tej Pragi co roku, a dotąd nie przyjrzeliśmy się, jak tam się przyjeżdża. Tym razem tematem przewodnim był dworzec kolejowy. Ale nie od niego zaczęliśmy.
Piątkowe popołudnie, czyli tradycyjny start warsztatów, rozpoczęliśmy od dzielnicy Vinohrady. Pierwsze sesje to wizyta w kościele Serca Jezusowego projektu Jože Plečnika i zborze husyckim, a także w neorenesansowym Vinohradzkim Pavilonie – domu handlowym, którego wnętrze śmiało może rywalizować z najpopularniejszymi zabytkami miasta, a dla miłośnika interesujących detali architektonicznych stanowi miejsce pełne inspiracji. O ile wejście i możliwość fotografowania w kościele mieliśmy dzięki pomocy naszego nieocenionego przewodnika Włodka „Sewo” Krajewskiego, to w Vinohradzkim Pavilonie nikt nie robił wstrętów bandzie fotografów ze statywami.
Później czekał nas spacer od placu Wacława, przez pasaże i kręte uliczki Starego Miasta nad brzeg Wełtawy, gdzie całkiem spodziewanie zastał nas zachód słońca. Zostaliśmy nawet trochę dłużej, fotografując w niebieskiej godzinie Most Karola. To jednak nie był jeszcze koniec warsztatowego dnia – po kolacji najwytrwalsi stawili się na fotograficzne zajęcia w hotelu. Zajęcia trwały tradycyjnie do ostatniego przytomnego uczestnika…
Fotografowanie w piątek zakończyliśmy na moście Karola i tam też je zaczęliśmy w sobotę rano. Zgodnie z tradycją naszych warsztatów wschód słońca powitaliśmy z wieży. Dzięki magicznym zdolnościom Sewo specjalnie dla nas o godzinie szóstej rano otwarto Wieżę Staromiejską, czyli tę, pod którą wchodzi się na Most Karola idąc od strony rynku na Hrad. Po obejrzeniu i obfotografowaniu wschodu słońca na Złotym Miastem mieliśmy jeszcze czas na sesję na prawie pustym o tej porze Moście Karola, a później czekało nas zasłużone śniadanie.
Po śniadaniu nastąpiło zapowiadane w tytule tej edycji warsztatów spotkanie z praskim kolejnictwem. Sesja, znowu dzięki mocom Sewo, odbywała się także w niedostępnych dla śmiertelników pomieszczeniach, w tym secesyjną Poczekalnię Cesarską (gdzie powstało zdjęcie grupowe). Cesarz to miał jednak klawe życie…
Kolejne atrakcje fotograficzne to sesja w klasztorze św. Idziego, spacer po Żydowskim Mieście, spacer po wyspie Kampa i jeszcze jedna szansa na piękny zachód słońca nad Wełtawą. A później wróciliśmy hotelu na przedyskutowanie fotograficznych zdobyczy dwóch ostatnich dni. Jak zwykle – do ostatniego przytomnego dyskutanta.
Niedzielny poranek nie wymagał wstawania przed świtem – zaczęliśmy grzecznie śniadaniem w hotelu, a później ruszyliśmy na sesję w klasztorze Strahovskim. Następnie spacerem przez Malą Stranę doszliśmy na Hrad. I wtedy, po raz pierwszy w czteroletniej historii naszych praskich warsztatów, z aparatami weszliśmy do słynnej katedry.
A skoro już byliśmy na Hradzie, to poszliśmy na obiad do prezydenta. Prezydent na obiad z nami nie przyszedł, ale i bez dodatkowych atrakcji jedzenie w prezydenckiej restauracji było smaczne. Obiad był ostatnim punktem warsztatów.
Na więcej zdjęć z naszych praskich warsztatów zapraszamy do portfolio:
https://www.ewaipiotr.pl/portfolio-4/praga/