Zorza nad Sommaroy, Norwegia

Polowanie na zorzę – fotowyprawa błyskawiczna – styczeń 2022

Tegoroczne fotowyprawy zainaugurowaliśmy zupełnie nowym kierunkiem i zupełnie nową formułą. W północnej Norwegii, podczas polowania na zorze, przećwiczyliśmy fotowyprawę błyskawiczną. Pomysł jest prosty: coś się ciekawego dzieje, są dobre warunki, można zrobić wyjazd – więc robimy. Szybko przygotowujemy, ustalamy bliski termin, żeby okazja nie minęła, a czas trwania samej fotowyprawy jest krótki – taki przedłużony weekend, żeby jak uczestnikom „zjadać” jak najmniej urlopu. Tak właśnie zrobiliśmy z fotowyprawą na zorze: na początku stycznia był pomysł, w ciągu dwóch dni wszystko przygotowaliśmy, 9 stycznia ogłosiliśmy, a już w czwartek, 20 stycznia lecieliśmy do Tromso. I jeszcze tego samego dnia wieczorem rozpoczęliśmy polowanie na zorzę.

Zorza i chmury nad Sommaroy, Norwegia

 

Nie wierz nigdy tabelkom

Żeby mieć szansę na fotografowanie zorzy, muszą zostać spełnione dwa warunki: bezchmurne (przynajmniej częściowo) niebo i… oczywiście sama zorza. Jaka będzie pogoda w nocy, ustala się apkami pogodowymi, a prawdopodobieństwo wystąpienia zorzy – apkami zorzowymi, prawda? Nieprawda.

Zorza nad Sommaroy, Norwegia

 

Najbardziej spektakularną, tańczącą, kolorową zorzę mieliśmy już pierwszego wieczoru, gdy wszystkie wskaźniki pokazywały, że było, jest i przez co najmniej godzinę będzie nie więcej niż KP 0,3 – czyli guzik, a nie aurora. Wprawdzie najbardziej intensywny spektakl trwał tylko kilka minut, ale i później nad horyzontem tańczyły zielone wstęgi.

Aurora borealis, Norwegia, fotowyprawa, zorza

 

W drugi wieczór nie udało nam się upolować aurory, za to całkiem udana była nocna sesja w ostatni dzień. Sama zorza nie była bardzo intensywna, niemniej była widoczna – choć prawie wszystkie prognozy pogody zapowiadały pełne zachmurzenie przez całą noc. Jedynie apka Ventusky zapowiadała między 3 a 4 rano tylko 30-40% pokrywy chmur. Ta prognoza była wprawdzie nieco zbyt optymistyczna, ale momentami faktycznie było na tyle czystego nieba, że widać było nie tylko gwiazdy, ale również całkiem ładną aurora borealis.

Nie tylko zorza – krajobrazy północnej Norwegii

Wodorosty i wyspa, Norwegia, zimowy krajobraz, fotowyprawa, Sommaroy

Nie ograniczaliśmy się do nocnych sesji, bo okolica, w której mieszkaliśmy, była całkiem urokliwa również w dzień. Do tego dzień był całkiem krótki – wschód słońca około 10.30, a zachód już kwadrans po 13. Wprawdzie na tych szerokościach jasno robiło się już dwie godziny przed wschodem, a za kolorowymi chmurkami warto było się rozglądać na co najmniej godzinę przed oficjalnym początkiem dnia, niemniej tak krótki dzień trafia nam się rzadko. Warto dodać, że praktycznie cały dzień to złota godzina – w południe słońce czasem tylko wystawało nad widoczne na horyzoncie góry.

Sommaroy Arctic Hotel o wschodzie słońca, Norwegia, odbicie, kolorowe chmury, wyprawa fotograficzna

Ciekawie było już po wyjściu z hotelu. Mieszkaliśmy na wyspie Sommaroy w komfortowym Sommaroy Arctic Hotel. Na fotografii powyżej widać front sali restauracyjnej (pyszne śniadania, niezłe potrawy z dorsza na kolację) w pierwszych promieniach dnia. Drugi dzień fotowyprawy poświęciliśmy na fotograficzną eksplorację okolic hotelu – nie trzeba było daleko chodzić, żeby znaleźć ciekawe wybrzeża. Nawiasem, nieczęsto mamy fotowyprawy, na których można spokojnie zjeść śniadanie i bez problemów zdążyć na wschód słońca…

Plener nad Tirpitzem

Fiordy o zachodzie, Norwegia, warsztaty fotograficzne

Na drugi plenerowy dzień (czyli całe pięć godzin) pojechaliśmy nieco dalej, bo na wybrzeża wyspy Kvaloya. Jedną z sesji mieliśmy nieopodal miejsca, gdzie został zatopiony niemiecki pancernik Tirpitz. Po drodze mieliśmy jeszcze fotograficzne spotkanie z reniferami, a resztę krótkiego dnia wypełniło nam fotografowanie małych i dużych zimowych scenerii północnej Norwegii.

Cztery intensywne dni

Fotowyprawa zaczęła się w czwartek – oprócz przelotu (z dwoma przesiadkami) zdążyliśmy tego dnia jeszcze na nocną sesję z zorzą. W piątek i sobotę oprócz polowania na nocne fenomeny na niebie, mieliśmy też okazję do poranno-wieczornych plenerów wśród fiordów. Był też czas na dwa spotkania warsztatowe z dyskusją na temat wykonanych podczas fotowyprawy zdjęć. W niedzielę o piątej rano skończyliśmy ostatnią sesję zorzową, wróciliśmy na wczesne śniadanie i o 8.30 byliśmy na lotnisku w Tromso. Dziesięć godzin później, po dwóch przesiadkach, lądowaliśmy w Warszawie. Z trzech nocnych sesji aż na dwóch udało się fotografować zorzę, więc cel tej fotowyprawy został osiągnięty.

Fiord wśród lodów, Norwegia, kra, wyprawa foto

Do formuły fotowyprawy błyskawicznej będziemy wracać – gdy będzie się działo coś niezwykłego, co warte jest krótkiego, intensywnego wyjazdu fotograficznego. O następnych tego typu wyjazdach będziemy informować m.in. za pomocą newslettera Fotezji – warto się zapisać na informacje o naszych imprezach fotograficznych.