ZŁOTA PRAGA PO RAZ TRZECI
Wczesnowiosenne warsztaty fotograficzne w Pradze stały się już naszą tradycją. Za każdym razem udawało nam się przygotować inne atrakcje. Przeczytajcie, jakie atrakcje spotkały nas w tym roku.
Synagoga Hiszpańska w Pradze. Zdjęcie wykonane dzięki uprzejmości Muzeum Żydowskiego w Pradze oraz magii Sewo.
Zawsze fotografujemy w ciekawych miejscach, ale tym razem było naprawdę niezwykle. Chyba wszyscy uczestnicy warsztatów zgodzą się, że największym hitem tej edycji było fotografowanie Synagogi Hiszpańskiej. Atrakcja polegała nie tylko na tym, że to budowla wręcz bajkowa, inspirowana mauretańską Alhambrą, ale także na tym, że… tam nie wolno fotografować. Nie wolno nikomu i nigdy, bez względu na rodzaj wykupionego biletu. A my nie tylko mogliśmy swobodnie, przez ponad półtorej godziny kadrować, ale korzystaliśmy ze statywów! Niemożliwe uczynił możliwym nasz cicerone – praski przewodnik i wspaniały gawędziarz Włodek „Sewo” Krajewski. Jak tego dokonał, pozostanie jego tajemnicą, ale mieliśmy na tyle mocne papiery, że pilnujące panie oraz ochroniarze ganiali turystów fotografujących kompaktami i komórkami, ale nasze statywy grzecznie omijali. Był to zapewne pierwszy w historii muzealnictwa przypadek, gdy fotografować mogli tylko zwiedzający ze statywami i lustrzankami, a osoby ze sprzętem amatorskim spotykały się z bezwzględnie egzekwowanym zakazem. Wielkie podziękowania należą się dyrekcji Muzeum Żydowskiego w Pradze, które uległo urokowi Sewo i pozwoliło nam szaleć ze statywami w Synagodze.
Sama Synagoga Hiszpańska była warta podroży do Czech, a fotografie ilustracje tę relację to tylko drobna sugestia tych wspaniałości – baśniowe bogactwo arabesek, eleganckie łuki, mocne kolory i… fotograficzne wyzwania. Statywy się bardzo przydały, bo wewnątrz budynku było miejscami ciemno, ale gdzieniegdzie, za sprawą dużych okien, światła było sporo. To oczywiście oznaczało wysoki kontrast scen, z którym nie poradzi sobie żaden aparat. Chyba że…
Drużyna Nosicieli Statywów patrzy na Hrad. Nie wiadomo, czy Hrad patrzył na Drużynę.
Kontrasty małe i duże
Głównym tematem technicznym stał się kontrast sceny. We wnętrzach walczyliśmy ze zbyt dużą rozpiętością tonalną sceny za pomocą technik pozwalających złożyć kilka różnie naświetlonych ujęć w HDR. W Synagodze Hiszpańskiej ćwiczyliśmy to w wersji komfortowej, z użyciem statywów, ale przy okazji wizyty w kościele św. Mikołaja nie było tak łatwo i HDR-y robiliśmy z ręki. Nie jest to niemożliwe, choć wymaga nie tylko skupienia, ale także właściwej konfiguracji aparatu.
Jednak nie tylko z scenami o dużej rozpiętości tonalnej musieliśmy się zmierzyć, ale także z sytuacją zupełnie odwrotną – kontrastem bardzo niskim i zdjęciami o histogramie wyglądającym jak wieże. Metoda postępowania tutaj była oczywiście zupełnie inna – zarejestrowanie całej rozpiętości sceny nie stanowiło problemu, natomiast trzeba się było skupić na środkach ułatwiających zwiększenie kontrastu na etapie obróbki komputerowej – czyli przede wszystkim korzystanie z zapisu w formacie RAW, a także naświetlenie tak, aby dociągnąć histogram jak najbliżej prawej strony, jednak bez ryzykowania prześwietleń.
Poranek na wieży Klementinum. Mgły o świcie jeszcze w Pradze nie mieliśmy.
Wieże we mgle
Te niskokontrastowe sytuacje niespodziewanie przywitały nas o wschodzie słońca w drugi dzień warsztatów. Tradycyjnie już witamy dzień na którejś z praskich wież, aby z ptasiej perspektywy fotografować prawie bezludne jeszcze, oświetlone niskim słońcem miasto. Tylko że tym razem słońca nie było, a z wieży Klementinum podziwialiśmy gmachy tonące w kłębach gęstej mgły. Trudno mówić o rozczarowaniu, bo wprawdzie nastawiliśmy się na co innego, ale i zastana sytuacja, w której poszczególne gmachy wyłaniały się i za chwilę ginęły w białych oparach, stwarzała bardzo ciekawe możliwości. Wschody słońca mieliśmy podczas dwóch poprzednich warsztatów „Złota Praga”, a mgła o poranku fotografowana z perspektywy kilkudziesięciu metrów nad ulicami – taką okazję mieliśmy po raz pierwszy.
Tradycyjnie też po zejściu z wieży, a jeszcze przed śniadaniem, ruszyliśmy w kierunku prawie pustego o tej porze Mostu Karola, skąd roztaczał się widok na zamglony Hrad i wzgórza Malej Strany.
Lokomotywa z Muzeum Techniki. W jednej hali Muzeum zmieścił się cały skład pociągu, ze dwa parkingi samochodów i eskadra samolotów.
Historia techniki
Nie tylko architektura i miejskie pejzaże były tematem naszych zdjęć. Zwiedziliśmy też muzeum techniki, gdzie zgromadzono w jednej hali pociągi, samochody, motocykle i kilkanaście samolotów – prawdziwych, a nie modeli! Industrialne kształty i linie, metaliczne odblaski i barwy były zarówno wyzwaniem estetycznym, jak i technicznym, bo światła w hali nie było przesadnie dużo, kontrasty niekiedy spore. Z innych atrakcji wspomnę tylko o kawie i szarlotce u prezydenta Czech (szarlotka pyszna, prezydenta nie było).
Most Karola o świcie – prawie bezludny. Jak na Most Karola, oczywiście.
Cuda prosto z aparatu
Zachód słońca nie kończył zajęć warsztatowych, a jedynie przenosił je pod dach – najpierw na obiadokolacje, a później na dyskusje i analizy. Tradycyjnie urządziliśmy konkurs na najlepsze zdjęcie z warsztatów – zwycięzca wyłoniony głosami uczestników otrzymał ufundowaną przez wydawnictwo Galaktyka książkę Davida duChemina. Przedstawiliśmy też procedurę i sprzęt potrzebny do wykonania panoram kulistych i wirtualnych wycieczek.
Sporo uwagi poświęciliśmy problemowi przedstawionemu przez jednego z uczestników: czy można z aparatu uzyskać od razu dobre, nasycone i kontrastowe fotografie? Odpowiedź nie była jednoznaczna: można, ale… trzeba zwracać szczególną uwagę na panujące warunki oświetleniowe oraz charakter sceny, a także zmieniać w aparacie więcej parametrów, niż jest to potrzebne przy fotografowaniu z myślą o późniejszej obróbce. A i tak lepsze i bardziej kontrolowany efekt uzyskuje się, gdy robi się zdjęcie z myślą o późniejszej jego finalizacji w Photoshopie czy GIMP-ie.
Wszystkie drogi prowadzą do Pragi, także drogi żelazne.
Podniesienie kontrastu i nasycenia nie wymaga nawet tych programów – wystarczy przeglądarka taka jak FastStone, aby szybko i łatwo podnieść kontrast i nasycenie. Zaprezentowaliśmy to, a także inne metody radzenia sobie ze zdjęciami o niskiej rozpiętości tonalnej. Przy okazji zaprezentowaliśmy, jak usunąć ze zdjęć mgłę.
Niespodzianką był przygotowany przez jedną z uczestniczek (podziękowania dla Małgosi!) pokaz zdjęć z Islandii – wyspy, której niedługo poświęcimy więcej uwagi.
Studnia Wiedzy w Bibliotece Miejskiej w Pradze. Niezmierzone otchłanie próbowaliśmy zgłębić wrzucając w nie parę obiektywów.
1, 2, 3… 4!
Złote Miasto nad Wełtawą za trzecim razem pokazało nam inną twarz niż poprzednio. Wielka w tym zasługa naszego przewodnika, ale też bogactwa architektonicznego czeskiej stolicy i… pogody, która była nie do końca sprzyjająca, aczkolwiek ciekawa. Trzecie fotograficzne spotkanie z Pragą zakończone, a kontynuacja za rok – chyba przesądzona. Skoro już mamy taką piękną, choć młodą tradycję, to trzeba ją kultywować. Zapisy na Pragę IV uznajemy za otwarte! 🙂
Zdjęcie grupowe uczestników warsztatów fotograficznych Złota Praga III, w tle Synagoga Hiszpańska.
Warto jeszcze zerknąć na praskie reminiscencje u dar_wro, który jest wiernym uczestnikiem wszystkich edycji praskich warsztatów.
Zagadka z Muzeum Techniki – co to jest i czym to nie jest?